Site icon Idziemy Dalej

Czasem słońce, czasem deszcz

Nowa Zelandia, w drodze

Niesamowicie przygnębiająco wyglądają poranki w tutejszych miastach. Zarówno wcześniej Oamaru, jak i dziś Invercargill przywitały nas opustoszałymi ulicami, wyludnionymi kawiarenkami i ogólnym marazmem.

Dlatego nawet bez śniadania wyruszamy w dalszą trasę, zjeść lepiej na łonie przyrody. W drodze do krainy fiordów robimy jeszcze krótki przystanek w stolicy ostryg, czyli Bluff.

Następnie jedziemy jeszcze chwilę wzdłuż wybrzeża, zatrzymując się od czasu do czasu na plażach. Jedna z nich mimo niesprzyjające pogody wypełniona jest surferami. Na kolejnej niemal gołą stopą można przejść na małą Monkey Island, z której można obserwować przepływające wieloryby… Niestety tym razem szczęście nam nie sprzyjało i nie dostrzegliśmy żadnego.
Przyszedł czas by znowu na krótką chwilę rozstać się z morzem. Po drodze do Te Anau zatrzymaliśmy się nad ukrytym w gęstym lesie jeziorem Monowai. Oddalony o kilka kilometrów od głównej drogi zbiornik jest jednym z wielu w okolicy. Ma w sobie jednak coś wyjątkowego… Wyobraźcie sobie ciszę… A teraz wyobraźcie sobie absolutną ciszę… Teraz pomnóżcie to odczucie dziesięciokrotnie, a i tak nie jestem pewien czy uda Wam się osiągnąć ten efekt. Stojąc nad brzegiem wielkiego jeziora, otoczonego przez lasy, czułem się jak w specjalistycznym studiu dźwiękowym. Drzewa nie szumiały, woda nie szemrała, ptaki nie ćwierkały. Absolutna cisza! Wrażenie było tak niesamowite, że długo nie chciałem stamtąd wracać. Polecam każdemu by choć raz doznał takiego „bezdźwiękowia”.

Ilość bodźców akustycznych wzrosła zdecydowanie na mokradłach w okolicy Manapouri. To wymarzone miejsce dla wszystkich ornitologów. Kilka specjalnych stanowisko przeznaczonych tylko do obserwowania przeróżnych ptaków w ich naturalnym środowisku. Ilość i różnorodność ptactwa na tym terenie jest naprawdę imponująca.

Wieczorem dotarliśmy do Te Anau, by jutro zaatakować fiord Milford Sound. Miasteczko, w przeciwieństwie do tych w których przyszło nam spędzać ostatnie noce, wreszcie zaskoczyło turystycznym gwarem, pokaźną ilością knajpek i oferowanych rozrywek.
Mamy nadzieję, że jutro najmniej słoneczne miejsce na Nowej Zelandii, czyli Milford Sound, jednak obdarzy nas kilkoma promieniami. Prognozy nie są korzystne, ale i dziś miało lać cały dzień, a było jak w bollywoodzkim filmie – czasem słońce, czasem deszcz.

Exit mobile version