Przed przyjazdem do Japonii wydawała nam się ona krajem niemal bez tajemnic. Okazało się, że ten czy inny znajomy był już w Japonii i to nawet nie raz, a ktoś zaprzyjaźniony to tam nawet mieszka, więc mieliśmy sporo informacji z pierwszej ręki. Dodatkowo blogerów opisujących swój pobyt w Kraju Kwitnącej Wiśni jest tak wielu, jakby ta podróż to był zwykły wyjazd do Czech, a nie wyprawa na inny kontynent. No i oczywiście nie można zapomnieć o jednym z najpopularniejszych polskich vlogerów, który już od dłuższego czasu w Japonii mieszka i opisuje ją swoim widzom. Lekki niedosyt pozostał po poszukiwaniach dobrego polskojęzycznego przewodnika, ale już samej literatury w tym temacie nie brakuje.
Innymi słowy o Japonii wiedzieliśmy naprawdę sporo i wydawało nam się, że jesteśmy przygotowani na wszystkie jej dziwactwa i niezwykłości. Rzeczywistość przerosła jednak nasze oczekiwania. Momentami w Japonii czuliśmy się tak, jak byśmy byli na innej planecie, a to tylko 10 godzin lotu samolotem. Nie mniejszy szok przeżyliśmy po powrocie do kraju, bo okazało się, że człowiek szybko adaptuje się do nowych warunków. Postanowiliśmy zebrać kilka rzeczy które wywarły na nas największe wrażenie, choć jak wiemy z własnego doświadczenia, przeczytać to jedno, a zobaczyć na własne oczy i przeżyć, to zupełnie inna sprawa.
To nie tylko nazwa. To najlepsza definicja tego kraju. Jeśli byliście w nim poza sezonem kwitnienia wiśni, to nie widzieliście prawdziwej Japonii i nie poznaliście stosunku samych Japończyków do tego wydarzenia. Sakura to prawdziwe święto i przepiękne widowisko. Parki, skwery, a nawet zwykłe przedmieścia dosłownie toną w różowych kwiatach. Wiśnie są wszędzie i to nie tylko na drzewach! Pełno ich również na sklepowych wystawach, w reklamach czy w telewizyjnych reportażach – codzienne raporty o rozkwitających kwiatach to norma! Japończycy żyją sakurą i świętują ten okres tzw. hanami czyli dosłownie „oglądaniem kwiatów”. Hanami praktykowane jest od wieków i corocznie wyczekiwane przez Japończyków. To czas wspólnych pikników połączonych z podziwianiem kwiatostanów.
Salony gier zwane Pachinko są wszędzie. Japończycy uwielbiają gry na automatach, a by obejść restrykcyjne przepisy hazardowe, zamiast pieniędzy można wygrać w nich „nagrodę”, którą następnie należy odsprzedać, by odejść z gotówką. A grają wszyscy – młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni, biznesmeni, gospodynie domowe, itd. W salonach gier Pachinko panuje niewyobrażalny huk, wydobywający się z rzędów automatów. Nieodzownym elementem jest duszący zapach papierosowego dymu, który trudno było nam zaakceptować. W salonach Pachinko palenie jest dozwolone w przeciwieństwie do japońskich ulic.
To nie przesada – Japończycy to chyba najbardziej uprzejmy naród świata. Dziękują za wszytko, kłaniając się przy tym w pas. Wchodzicie do sklepu – witają serdecznie i dziękują, że przyszliście. Oglądacie towary – dziękują, że jesteście zainteresowani ich produktami. Nic nie kupujecie i wychodzicie – znów ukłony i podziękowania za to że przyszliście i poświęciliście swój czas. A jak coś kupicie to się dopiero zaczyna litania podziękowań!
Raz trafiliśmy do japońskiego biura typu open space. Ledwo przekroczyliśmy próg i nagle 30 osób zerwało się z krzeseł i niemal chóralnie przywitało się z nami, a gdy wychodziliśmy w ten sam sposób wszyscy nas pożegnali. Wyobrażacie sobie, że tak się dzieje za każdym razem gdy ktoś tam przychodzi?
W Shinkansenach, czyli japońskich superszybkich pociągach, obsługa i konduktorzy wchodząc i wychodząc do wagonu kłaniają się w pas jego pasażerom. Podobnie było w windach w Tokyo Skytree – obsługa żegnała windę ukłonem na parterze i witała w ten sam sposób na szczycie wieży.
Kilka razy czuliśmy się jednak nieswojo. Wiedzieliśmy, że Japonia to kraj o bardzo hermetycznej kulturze, ale nie spodziewaliśmy się takich zachowań.
Gdy do metra wsiadła para Japończyków, a w wagonie były tylko dwa wolne miejsca (jedno koło mnie, drugie naprzeciwko) pan zmierzył je wzrokiem, by po chwili wskazać kobiecie miejsce naprzeciwko mnie. Sam stał do końca. Mimo tłoku, który rósł z każdą stacją nikt inny również nie usiadł koło mnie do końca podróży.
Innym razem w restauracji wybrałem miejsce między dwiema Japonkami. Jedna z nich przyglądała mi się badawczo, po czym wstała i przesiadła się kilka stolików dalej. Podobnie jak w metrze – nikt już koło mnie nie usiadł. Niestety to nie były odosobnione sytuacje, takich historii mieliśmy co najmniej kilka.
Komunikacja po angielsku w Japonii to nie lada wyzwanie. Zwykle ludzie znają jedynie pojedyncze słowa lub wyuczone na pamięć formułki. Jednak jest to wystarczający powód do tego, by pochwalić się znajomością tego języka. Na pytanie „Do you speak english?” odpowiadają „yes”, budzą nadzieję na jakąś krótką konwersację, po czym zwykle nie rozumieją już nic i na kolejne pytania odpowiadają po japońsku. Pozostaje dogadywanie się na migi.
Osobny temat to wymowa. Gdy ekspedientka w sklepie podała nam „czili ti”, baliśmy się, że to jakiś japoński wynalazek – herbata z chili. Tymczasem dostaliśmy po prostu napój o smaku wiśniowym.
Innym razem w muzeum usłyszeliśmy stwierdzenie „noł fresz” i jak się oczywiście domyślacie była to prośba o nieużywanie flesza w aparacie.
Znalezienie kosza na śmieci w japońskich miastach jest właściwie niemożliwe. Na początku podróży zdarzało nam się przez kilka godzin nosić ze sobą wyprodukowane odpady. Po pewnym czasie nauczyliśmy się, że kosze na butelki najłatwiej znaleźć przy automatach z napojami, na papierki w toaletach, a pojemniki na inne śmieci najprędzej w marketach. Co nas najbardziej dziwiło to fakt, że pomimo zdecydowanego deficytu koszy, japońskie ulice są wyjątkowo czyste. Może to zasługa sprawnych służb porządkowych, a może wychowania, ale jasno trzeba stwierdzić, że śmieci w Japonii nie widać praktycznie nigdzie.
Japoński transport szynowy to dla turysty prawdziwy raj. Kolej i metro, mimo że nie należą do najtańszych, mają doskonale rozwinięte siatki połączeń. Między największymi miastami najłatwiej poruszać się superszybkimi Shinkansenami, a po metropoliach metrem, tramwajami lub lokalnymi kolejami. Największe dworce to zazwyczaj olbrzymie kompleksy, gdzie krzyżują się linie metra, polaczenia lokalne i międzymiastowe różnych firm kolejowych. Każda z nich ma swoje pociągi, bilety, a nawet perony i dworce. Na szczęście wszystko jest przejrzyście oznaczone i przemieszczanie się po Japonii nie stanowi większego problemu. Nawet nie myślcie o wynajmowaniu w Japonii auta – nie dość że opłaty na autostradzie dochodzą czasem do 1PLN za kilometr to jeszcze ograniczenie prędkości wynosi 100km/h. Shinkansen pokona tę trasę co najmniej 3 razy szybciej! Japonia koleją stoi… i to nie tylko jeśli chodzi o transport turystów.
Z wrodzoną japońską uprzejmością zostaniemy obsłużeni w każdej restauracji. Często powita i pożegna nas cała obsługa wykrzykując donośnie podziękowania. W wielu knajpach będziemy mogli wybrać co chcemy zjeść na podstawie plastikowych replik potraw. Do jedzenia zawsze w gratisie dostaniemy wodę lub herbatę ryżową, oraz oshibori – nawilżany ręczniczek do wytarcia rąk i ust.
Gdy kelner przyniesie nam zamówienie od razu wręczy nam też rachunek, który należy uregulować przy wyjściu. Bardzo praktyczne rozwiązanie!
…nie spieszę się wcale. To hasło wymyśliliśmy obserwując wszelkiego rodzaju służby w Japońskich miastach. Czy to policja, karetka pogotowia, czy straż pożarna – pośpiech nie jest ich domeną. Nawet samochód na sygnale jechał naprawdę wolno i wydawał się przestrzegać wszelkich ograniczeń prędkości.
Szybko przywykliśmy do ustawiania się w kolejkach do wagonów na peronach kolejowych. Polubiliśmy nawet porządek panujący przy wchodzeniu na schody ruchome. Ale w Japonii kolejki to coś więcej niż tylko element porządkowy. To wręcz element kulturowy i swego rodzaju społeczne hobby. Równiutkie kolejki możecie spotkać niemal wszędzie – przed restauracjami, sklepami, do atrakcji turystycznych. I ten stoicki spokój, brak pośpiechu czy przepychanek. Każdy czeka, aż zostanie obsłużony i co ciekawe nie ma to większego związku z renomą miejsca. Kolejki są po prostu wszędzie! Wiele restauracji prowadzi również zapisy, więc jeśli kolejka jest wyjątkowo długa, to można wpisać się na listę i wrócić dopiero po jakimś czasie.
Niemal każdy z kim po powrocie rozmawialiśmy o Japonii, prędzej czy później zadawał nam to pytanie: „Czy toalety są naprawdę takie dziwne”?
Rzeczywiście pierwszy kontakt z japońską ubikacją może być intrygujący. Deska klozetowa jest podgrzewana, a obok muszli znajduje się panel sterujący z dużą liczbą guzików. Można regulować temperaturę deski, włączyć odtwarzanie dźwięku płynącej wody (by zagłuszała nasze odgłosy). Standardowa funkcjonalnością są też strumienie wody służące do podmywania stref intymnych. Zazwyczaj osobne dla kobiet i mężczyzn z regulacją natężenia strumienia i temperatury wody. Naprawdę dziwne, że japońskie toalety nie zostały spopularyzowane w innych częściach świata!
Wspominaliśmy Wam niedawno o genkanie jako doskonałym sposobie na zachowanie czystości w mieszkaniu. Warto też dodać, że Japończycy często stosują osobne obuwie do korzystania z toalety. Ale to wszystko wydało nam się wyjątkowo normalne w porównaniu z tym co zaoferował nam jeden hotel w Osace. Przy wejściu do pokoju, w specjalnym koszyczku, czekały skarpetki ochronne na kółka naszych walizek! Gdy już przestaliśmy się śmiać i obfotografowaliśmy to zjawisko, posłusznie ubraliśmy nasze bagaże w przygotowane „obuwie ochronne”.
Jadąc do Japonii zabierzcie ze sobą gotówkę. Nie tylko dlatego, że karty kredytowe nie są akceptowane w wielu punktach, a bankomaty nie są dostępne jak w Europie na każdym rogu i czasem otwarte tylko w określonych godzinach. Płacenie gotówką w Japonii ma w sobie coś wyjątkowego. Po pierwsze banknoty powinno podawać się trzymając je równocześnie w obu dłoniach, co już nadaje tej czynności jakiejś niesamowitej majestatyczności. A po drugie zazwyczaj obsługa będzie Wam dokładnie opowiadać co robi. Mimo że nie znamy japońskiego i nie rozumieliśmy z tych monologów ani słowa, to tłumaczyliśmy je sobie na własny użytek mniej więcej tak: „Powinieneś zapłacić 950 jenów, dajesz mi 1000 jenów w jednym banknocie. A zatem wydam Ci za chwilę 50 jenów. Oto Twoje 50 jenów reszty. Dziękujemy serdecznie za zakupy w naszym sklepie.”
I tak za każdym razem!
Głośne opisywanie wykonywanych czynności przez pracowników to nie tylko domena sklepikarzy czy kasjerów. Zdarza się, że kierowcy autobusów również komentują swoje poczynania. „Uwaga będę ruszał”. „Uwaga zwalniamy”. „Zatrzymujemy się na przystanku”. Z jednej strony można pomyśleć, że takie komentowanie może być przydatne, no bo możemy przygotować się na manewry w zatłoczonym autobusie. Ale z drugiej bywa trochę irytujące, gdy autobus jest pusty, stoi w korku i za każdym razem kierowca wypowiada formułkę… „Zwalniam… przyspieszam… zwalniam… przyspieszam… zwalniam…”. Poza tym czy w niebezpiecznej sytuacji na drodze nie lepiej żeby po prostu dynamicznie reagował na wydarzenia, a nie ostrzegał najpierw o tym pasażerów? Zdarzyło się też, że kierowca ucinał sobie pogawędkę z pasażerami (zwłaszcza, jeśli autobus były pustawy), co z kolei wydało nam się bardzo miłe!
Miałem wrażenie, że Japończycy boją się zarazków i brudu. Dużo ludzi nosi maseczki na twarzach, pracownicy kolei i kierowcy autobusów często noszą białe rękawiczki. W świątyniach i mieszkaniach zawsze trzeba zdejmować buty. W hotelach zakłada się skarpetki na walizki. Z jednej strony to wspaniałe, że tak dba się o czystość i higienę, ale czasem wydawało nam się to wszystko trochę sztuczne.
Wielu osobom Japonia kojarzy się z krajem skomputeryzowanym i zautomatyzowanym do granic możliwości. Ja też spodziewałem się, że elektronika i nowoczesne technologie będą atakować mnie z każdej strony. Tymczasem nic podobnego się nie zdarzyło, czym byłem mocno rozczarowany. Mam wrażenie, że 20-30 lat temu Japonia rzeczywiście była miejscem, gdzie technologia mogła przytłaczać. Ale czas mija, reszta świata zaczęła nadganiać technologiczne „opóźnienia”, a Japonia już nie ucieka. Wręcz przeciwnie. To co było nowoczesne i niesamowite 20 lat temu, dziś często wydaje się przestarzałe. Automaty z napojami i jedzeniem, automatyczne kasy biletowe, czy toalety z dziesiątkami przycisków nie robią już takiego wrażenia jak kiedyś. Jak dla mnie największym technologicznym „wow” były superszybkie pociągi, ale i tu świat już dogonił Japończyków. Kraj Kwitnącej Wiśni to zdecydowanie nie jest XXII wiek.
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Jestem pod wrażeniem! Nigdy nie byłem w Japonii, ale marzy mi się taki wyjazd. Koleżanka była i jak mi pokazywała te wszystkie zdjęcia to pozazdrościłem. Opowiadała mi dużo o japońskich toaletach bo wie, że ja lubię takie nowinki. Niedawno sam w łązience zamontowałem sobie biobidet bo choć trochę poczuć się jak w Japonii. Pieniądze na bilet już odkładam… Może za kilka miesięcy uda mi się tam polecieć.
Serdecznie życzymy Ci tej wyprawy. My do dziś wspominamy ten niezwykły kraj.
Jestem pod wrażeniem! Nigdy nie byłem w Japonii, ale marzy mi się taki wyjazd. Koleżanka była i jak mi pokazywała te wszystkie zdjęcia to pozazdrościłem. Opowiadała mi dużo o japońskich toaletach bo wie, że ja lubię takie nowinki. Niedawno sam w łązience zamontowałem sobie biobidet bo choć trochę poczuć się jak w Japonii. Pieniądze na bilet już odkładam… Może za kilka miesięcy uda mi się tam polecieć.
Serdecznie życzymy Ci tej wyprawy. My do dziś wspominamy ten niezwykły kraj.
Serdecznie życzymy Ci tej wyprawy. My do dziś wspominamy ten niezwykły kraj.
Jestem pod wrażeniem! Nigdy nie byłem w Japonii, ale marzy mi się taki wyjazd. Koleżanka była i jak mi pokazywała te wszystkie zdjęcia to pozazdrościłem. Opowiadała mi dużo o japońskich toaletach bo wie, że ja lubię takie nowinki. Niedawno sam w łązience zamontowałem sobie biobidet bo choć trochę poczuć się jak w Japonii. Pieniądze na bilet już odkładam… Może za kilka miesięcy uda mi się tam polecieć.
Serdecznie życzymy Ci tej wyprawy. My do dziś wspominamy ten niezwykły kraj.