Sądząc po natłoku polskich turystów na ulicach Pragi, opisywanie tego miasta na blogu jest pozbawione sensu. W długi czerwcowy weekend częściej słychać tu naszą rodzimą mowę niż język czeski czy angielski. Może gdybyśmy przyjechali w innym terminie to udałoby nam się uniknąć wrażenia, że w Pradze był już każdy i każdy świetnie ją zna.
Ale z drugiej strony jak dobrze można poznać miasto w dwa, trzy dni? Pewnie tylko pobieżnie, wyrywkowo, turystycznie. Wszyscy idą na Staroměstské náměstí potem przez Karlův most na Pražský hrad i do Złotej Uliczki po czym podziwiają Katedrála Sv. Víta. Ambitniejsi może pojadą na Žižkov – dzielnicy opisanej z zachwytami przez Mariusza Szczygła lub do praskiego Zoo, ale większość pewnie zakończy tour w gospodzie przy kuflu piwa.
A ja z Pragi zapamiętam najlepiej inne miejsca. Wcale nie bardzo oddalone od głównego szlaku turystycznego, ale dużo mniej oblegane. Wam też bardzo polecam: ścianę Johna Lennona, labirynt luster na wzgórzu Petřín i oczywiście wszelkie instalacje Davida Černego – naprawdę warto wybrać się szlakiem jego twórczości.