Dzień dobry Tokio

Tokio przywitało nas chmurami zawieszonymi tak nisko, że gdy samolot podchodził do lądowania to z wysokości 300 metrów nie było widać absolutnie nic. A przecież tu są wieżowce wyższe niż 300 metrów!

Z lotniska do Tokio

Zaspani i trochę nieprzytomni odebraliśmy bagaże i podążyliśmy w kierunku odprawy celnej, by uzyskać turystyczną wizę do Japonii. Musieliśmy również odebrać 3 tygodniowy bilet na pociągi JR, przesyłkę z poczty z routerem zapewniającym dostęp do internetu (bezcenne!) oraz odnaleźć drogę do naszego mieszkania, które wynajęliśmy w serwisie Airbnb.

Tokyo Narita Airport

Welcome to Japan

Tu zaczęły się schody, bo nie dość że w Tokio jest klikanaście linii metra, dochodzą do tego jeszcze kolejki naziemne, ale to wszystko byłoby nic, gdyby nie fakt, że różne linie należą do różnych właścicieli co oznacza, że nie każdy bilet nadaje się do każdego pociągu. Dobrze, że nazwy stacji można pokazać palcem na mapie, bo po angielsku trudno by się było dogadać. W końcu udało nam się kupić odpowiedni bilet, a czekając na pociąg studiowaliśmy wnikliwie skomplikowaną siatkę tokijskiego transportu miejskiego. Ile linii, ile kolorów, ile firm, ile możliwości!

Pociąg ruszył punktualnie, a gdy tylko wyłonił się z tunelu zobaczyliśmy rozsiane po obu stronach torów wiśniowe drzewka. Sakura! Zdążyliśmy! Mieliśmy co do tego pewne obawy, więc widok biało-różowych kwiatów ucieszył nas szalenie. Będąc tu już trzeci dzień wiemy, że to zjawisko którego nie można przegapić.

Plan metra Tokio

Wagonik metra w Tokio

Ze stacji mieliśmy dojść do mieszkania w 12 minut – tak pokazywała nawigacja Google’a. Doszliśmy do punktu zaznaczonego na mapie, ale żaden z domów nie wyglądał jak ten, którego zdjęcia właściciel zamieścił w serwisie. Zaczęliśmy szukać, krążyć i próbować się zorientować w nazwach i numerach ulic. Okazało się to znacznie gorsze niż cały ten transport. Japońskie adresy zaczynają się bowiem od największej jednostki geograficznej i są stopniowo doszczegóławiane. Prefektura (Tokio), następnie miasto lub dzielnica (Sumida), a potem trzy cyfry oznaczające okręg miejski, kwartał i w końcu numer domu. Poczuliśmy się wobec tego systemu kompletnie bezradni, a ponieważ Google uparcie twierdził, że dotarliśmy do celu mimo że do niego nie dotarliśmy, nie pozostawało nam nic innego jak poprosić kogoś o pomoc.

Tu wracamy do punktu „znajomość języka angielskiego w Japonii“. Zaczepiony przez nas Japończyk oczywiście po angielsku ni w ząb, ale okazało się, że nie jest to żadną przeszkodą. Dużo czytaliśmy i słyszeliśmy o japońskiej uprzejmości, ale chyba nie spodziewaliśmy się aż takiego poświęcenia. Pan zobaczywszy adres na mapie mimo że nie miał pojęcia gdzie to jest, skierował się w stronę budki strażniczej, w której urzędowało dwóch umundurowanych Panów (być może policjantów albo strażników miejskich) i dyskutując z nimi dłuższą chwilę narysował mapę do punktu docelowego i odprowadził nas po same drzwi. Naprawdę nie wiem co byśmy bez niego zrobili, więc pokłoniliśmy mu się w pas kilka razy i każdy poszedł w swoją stronę. W mieszkaniu zastaliśmy tradycyjny japoński wystrój, pokój wyłożony tatami, futony, niski stolik, krzesła pozbawione nóg i małą łazienkę z głęboką wanną przypominającą duży zlew (o wystroju japońskich mieszkań na pewno jeszcze napiszemy).

Typowe japońskie mieszkanie, salon - Tokio, Japonia

Pierwsze zwiedzania Tokio

By okiełznać jetlag udaliśmy się na małe zwiedzanie okolicy. Od razu znaleźliśmy wspaniałą uliczkę, wzdłuż której rozstawione były stoiska z jedzeniem. Tu po raz kolejny poczuliśmy, że to będzie wyzwanie. Raz, że akurat japońskie smaki nie należą do naszych ulubionych, a dwa, że w zasadzie nigdy nie do końca wiadomo co człowiek zamówi. Skubnęliśmy kurczaka lub konia, jak to stwierdził Krzyś (naprawdę bardzo tu lubią koninę). Dalej nogi poniosły nas w stronę najwyższej wieży w Tokio, Tokio Skytree, która niestety była widoczna tylko do połowy przez te niskie chmury. Następnie w kierunku parku Ueno, gdzie zobaczyliśmy co to znaczy hanami. Mimo, w sumie nienajlepszych warunków pogodowych w parku nie było wolnego miejsca! Setki ludzi siedziały pod wiśniowymi drzewkami, konsumując przygotowane wcześniej przekąski, popijając piwo, spędzając czas z przyjaciółmi i próbując uchwycić najpiękniejsze ujęcie z gałązką wisienki w roli głównej. Jeden wielki piknik.

Tokyo Skytree w chmurach
Sakura w parku Ueno

Hanami w parku Ueno

W drodze do parku poczuliśmy również co to znaczy być w 13 milionowym mieście, a dodać należy, że Ueno nie jest szczególnie centralnie położonym miejscem. Na więcej atrakcji zabrakło nam sił, więc z rozsądku wróciliśmy do domu. Ale apetyt nam się zdecydowanie zaostrzył, bo Tokio nas niezwykle, od pierwszej chwili, zaintrygowało.

Idziemy Dalje, logo

Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.

Postaw kawę IdziemyDalej.pl

Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.

Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.

Booking.com

Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.

GetYourGuide

Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.

Rentalcars

Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!

5 - (Głosy: 3)