Od zawsze w podróżach chodzimy własnymi ścieżkami. Kochamy miejsca nieodkryte, położone z dala od turystycznych szlaków. Miejsca nieznane i takie, które pewnie dla wielu osób nie byłyby nawet zbyt interesujące, bo na pierwszy rzut oka nic w nich nie ma. Czy aby na pewno?
Trudno przeoczyć fakt, że w dzisiejszym świecie za dużo jest pędu. W podróżowaniu odhaczamy kolejne punkty na mapie i zaliczamy atrakcje. Jedna za drugą. Machina turystycznego przemysłu narzuca cele i kierunki, do których musimy pojechać i które koniecznie trzeba zobaczyć. Ale czy naprawdę o to chodzi w podróżowaniu?
A gdybyśmy powiedzieli Wam, że nic nie trzeba?
Pozwólcie, że zabierzemy Was na mazowiecką wieś. Nad Bug, nad Wkrę i Narew. W trzy przepiękne miejsca, w których zapomnicie o bożym świecie. Jeśli codzienna rzeczywistość Was przytłacza, jeśli chcecie wyłączyć telefon i choć na chwilę oddać się błogiemu lenistwu, to dobrze trafiliście. Mazowsze wyjątkowo sprzyja wycieczkom po bezdrożach. Jest wciąż niedoceniane i niewielu turystów decyduje się na jego głębsze poznanie. Dzięki temu nie spotkacie tłumów na szlakach i bez większego problemu zarezerwujecie wspaniały nocleg. Niespiesznie odkrywając uroki województwa mazowieckiego, prawdopodobnie zakochacie się w nim bez reszty. Jesień na Mazowszu, mimo kapryśnej pogody, jest naprawdę piękna.
Borsuki to wieś położona kilka kilometrów od granicy z Białorusią. To mały koniec świata, a z pewnością sam koniec Polski . Ela i Zbyszek odkryli to miejsce ponad 20 lat temu. Początkowo było dla nich prywatną odskocznią od codzienności, ale z czasem, za namową gości, Zaścianek otworzył swe wrota szerzej i dziś każdy może zasmakować nadbużańskiej gościnności. Gospodarze, razem z innymi członkami stowarzyszenia Nadbużańskie Dwory i Pensjonaty, starają się podtrzymywać tradycję dawnych ziemiańskich posiadłości. Staropolskim zwyczajem dokładają wszelkich starań, by każdy mógł tu spędzić niezapomniane chwile, dobrze zjeść i odpocząć.
Dwór w Borsukach to dwa niezależne stare domy. Najpierw był niewielki Zaścianek – pierwotnie plebania kościoła rzymsko-katolickiego wybudowana w 1923 roku, która służyła mieszkańcom nadbużańskiej wsi Neple. Przeniesiona w 1998 roku do Borsuków była najpierw domem gospodarzy. Dalszy rozwój wypadków to właściwie przypadek, bo Ela i Zbyszek tak naprawdę nie planowali, że będą prowadzić agroturystykę. Ale zarówno oni jak i odwiedzający ich goście tak bardzo rozkochali się w okolicy, że szybko stało się jasne, że potrzebny będzie drugi, znacznie większy dom. I tak dawna szkoła, przeniesiona do Borsuków w 2004 roku ze wsi Próchenki zamieniła się w okazały Dwór Zaścianek, który nieco wbrew nazwie, zupełnie nie przypomina skromnego obejścia szlachty zaściankowej. W drewnianym domu czas zatrzymał się na dobre. Na ścianach nie ma zegarów, a dni odmierzają kolejne wschody i zachody słońca. We wnętrzach pełno jest antyków, mebli z duszą i z historią. Panuje tu niepowtarzalny klimat. Ogromnym atutem dworu jest zadaszona, przestronna weranda, która zachęca do relaksu. Wystarczy rozsiąść się tu z kubkiem gorącej herbaty, wsłuchać w szum drzew i podziwiać przepiękny ogród, który jesienią wygląda szalenie romantycznie.
Zaraz za płotem rozpoczyna się kilka ścieżek biegnących przez łąki i lasy, które prowadzą do niewielkiej plaży i punktów widokowych nad rzeką. Dom Eli i Zbyszka stoi na terenie Parku Krajobrazowego Podlaski Przełom Bugu, na Trójstyku wojewódzkich granic: mazowieckiego, lubelskiego i podlaskiego. Okolice są naprawdę wyjątkowe, a jesień sprzyja ich niespiesznemu odkrywaniu. Wśród bagien, łąk i starorzeczy swe wody roztacza majestatyczna rzeka Bug. Przy odrobinie szczęścia można spotkać łosie, a już z pewnością wypatrzycie tu niejedną sarnę. To region szalenie cenny przyrodniczo z przepięknym naturalnym krajobrazem, oznaczonym jako obszar Natura 2000. Wokół cisza jak makiem zasiał, a poranne, jesienne mgły niczym pierzyny otulające grunt, dodając wszystkiemu niesamowitego uroku.
Grzybiarze na pewno nie wrócą ze spaceru z pustymi rękami (Uwaga! Muchomor ze zdjęcia nie jest jadalny!), a amatorzy łowienia ryb bez problemu znajdą dogodną lokalizację na wędkowanie.
Miłośnicy aktywnego wypoczynku mogą z kolei wyruszyć na dłuższe lub krótsze wycieczki rowerowe (rowery dostępne są dla gości w Dworku Zaścianek). Przez Borsuki, sąsiednie Serpelice i Klepaczew przebiega jedyny mazowiecki fragment słynnego szlaku Green Velo. Jeśli pogoda dopisze można także wypożyczyć kajaki i zorganizować kilkugodzinny spływ Bugiem. A po wszelkich aktywnościach sportowych warto zregenerować ciało w ruskiej bani, która czeka na gości na terenie dworku.
A to nie koniec atrakcji, bo gospodarze przywiązują ogromną wagę do kulinarnej strony wypoczynku! Z tego powodu w Zaścianku je się ociupinkę za dużo. Wychowany na domowej kuchni babci i mamy Zbyszek dba przede wszystkim o doskonałej jakości produkty. W kuchni nie ma kompromisów ani żadnych półśrodków. Na stole znajdziecie więc domowej roboty wędliny, swojskie jaja, świeżo wypiekany chleb, masło i sery od zaprzyjaźnionej pani Tereski oraz warzywa z własnego ogrodu. W spiżarni nie brakuje konfitur, soków i nalewek o tajemniczo brzmiących nazwach. Spróbujecie dziczyzny, mięs i pierogów, o których krążą prawdziwe legendy, a wiosną rozsmakujecie się w rybach wyłowionych z Bugu. Nie zabraknie też słodkich i obłędnie pachnących wypieków podawanych codziennie do popołudniowej herbaty. Dawno nigdzie tak dobrze nie jedliśmy, a kluseczki serowe z bułką tartą i placki z jabłkami podane na śniadanie będziemy wspominać naprawdę długo! Kulinarne starania gospodarzy zostały docenione przez Slow Food Polska, a dwór znajduje się na liście Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsze.
Właściciele Zaścianka marzą także, by dworek stał się centrum życia kulturalnego okolicy. Dlatego od czasu do czasu organizują tu weekendy tematyczne, najróżniejsze wydarzenia kulinarne, kulturalne i sportowe: weekend jabłkowy, ziemniaczany, grzybowy, szparagów i wina, rajdy rowerowe czy znakomite koncerty jazzowe. To wyjątkowe miejsce, w którym z dala od tłumów i w otoczeniu pięknej natury można naprawdę wspaniale odpocząć i spędzić cudowny weekend na Mazowszu.
Przeczytaj także nasz tekst o Świdermajerach – zabytkowych domach na linii otwockiej.
Borsuki rozbudziły nasz apetyt na poznawanie mazowieckich bezdroży. Ruszyliśmy w kierunku Pułtuska i 3 godziny później znowu znaleźliśmy się w raju! Wizyta w Siedlisku Leluja to podróż w czasie i powrót do najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa, gdy piło się ciepłe mleko prosto od krowy i spało na sianie.
W otulinie Puszczy Białej, Monika i Wojtek stworzyli wyjątkową przestrzeń, w której zasmakujecie najprawdziwszej wsi. Bez żadnych upiększeń. Można się tu całkowicie odciąć od świata i spędzić cudowny czas w otoczeniu natury. Telefonu nawet nie będziecie musieli wyłączać, bo w Wielgolesie i tak nie ma zasięgu. A internet? Po co komu internet!
Gospodarze to prawdziwi pasjonaci – uciekli z Warszawy i nie zamierzają do niej nigdy wracać. Niemal 10 lat temu kupili stary zaniedbany dom, nie wiedząc do końca na co się porywają. Ale dzięki swojej ogromnej pasji i determinacji stworzyli tu sielską krainę, którą z czasem zaczęli udostępniać turystom. Kochają wieś i chcą tą miłością zarażać innych, choć jednocześnie nie ukrywają, że życie na wsi to mnóstwo codziennych obowiązków i w gruncie rzeczy bardzo ciężka praca. Dlatego nie pudrują rzeczywistości i gdy z nimi rozmawiamy, proszą: Napiszcie, że są tu muchy, pająki, komary i myszy. Że czasem śmierdzi gnojem i że na podwórku jest mnóstwo kup. Więc piszemy – bo przecież taka właśnie jest wieś!
Jak w każdej szanującej się wsi, tak w siedlisku, jest cały inwentarz. Są kozy, świnie, konie, owce i kury. Są gęsi, które swobodnie chodzą po zagrodzie i które robią więcej hałasu niż niejeden ujadający pies. Jest siano i świeże powietrze, które tak uderza do głowy, że w nocy śpi się jak suseł. To jest taka wieś, jaką pamiętamy z wakacji u dziadków mniej więcej 25 lat temu. Coś wspaniałego!
Gdy pojedziecie do Siedliska będziecie mogli zamieszkać w drewnianej, stuletniej, odnowionej i przepięknie urządzonej kurpiowskiej chacie albo w dawnym kurniku z dużym tarasem na dachu. Siedlisko leży na terenie Kurpi Białych i stąd zresztą wywodzi się jego nazwa, bo leluja oznacza wycinankę kurpiowską (wprawdzie miano to przynależy do Kurpi Zielonych, położonych obok Ostrołęki, ale gospodarzom to nie przeszkadzało).
W okresie letnim można również nocować w ambonie lub leśnej bazie biwakowej z namiotami tipi. Przyznajcie szczerze – kto będąc dzieckiem nie marzył o takich przygodach?
We wnętrzach nie brakuje folkowych akcentów: ceramiki wiszącej na ścianach, kolorowych poduszek, koronkowych serwetek, obrazów. Wszystkie te bibeloty zbierane przez Monikę i przechowywane na strychu przez lata, wreszcie znalazły tu swoje miejsce.
Wkrótce gospodarze oddadzą dla przyjezdnych jeszcze jeden budynek, tuż naprzeciwko olbrzymiej stodoły – centralnego punktu siedliska. Tyle, że to stodoła tylko z nazwy. To ogromna przestrzeń warsztatowa i kreatywna, a także miejsce spożywania wspólnych posiłków. Na stole ląduje mnóstwo dobroci, a naszą uwagę zwracają pyszne sery wytwarzane przez Monikę i Wojtka we własnej serowarni. W repertuarze znajdują się sery Wielgoleskie z czosnkiem niedźwiedzim, czarnuszką, bazylią, papryką wędzoną, chili, Ser Lelujowy wędzony oraz wiele innych z dodatkami sezonowymi w tym sery twarogowe i długodojrzewające. W stodole jest też jedyne w Polsce Muzeum Sakralne Sztuki Ludowej – Maryjkowo.
Siedlisko Leluja to raj dla najmłodszych, choć sami czuliśmy się tam znakomicie. Oprócz wszystkich zwierzaków, których obecność doprowadza małych gości do zachwytu, dzieciaki mają do dyspozycji ogrom innych atrakcji. W stodole jest basen wypełniony pachnącym sianem, a na zewnątrz wypasiony plac zabaw, który przypomina raczej ogromny tor przeszkód. Jest też piaskownica i staw, nazywany lelujowym morzem. Można po nim pływać tratwą, zażywać kąpieli, a nawet łowić ryby. W repertuarze rozrywek jest także skakanie po kałużach i kąpiele błotne. W Siedlisku dzieci mają być dzikie i wolne.
Choć w Siedlisku nie brakuje atrakcji, zwłaszcza dla najmłodszych, warto również poznać jego najbliższe okolice. Wieś Wielgolas położona jest w otulinie Puszczy Białej, która jest częścią Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego. Znaczna część Puszczy chroniona jest w ramach programu Natura 2000. To przepiękne równinne tereny spacerowe wśród rozległych łąk i niekończących się lasów, przede wszystkim borów sosnowych, których wiekowe okazy można zobaczyć w Rezerwacie Wielgolas. Przepływająca w pobliżu Narew to doskonały szlak spływów kajakowych. A gdyby ktoś po olbrzymiej dawce swojskich klimatów zatęsknił za miastem, może zajrzeć do Pułtuska, który słynie z najdłuższego rynku w Europie. W Pułtusku, nazywanym Wenecją Mazowsza, można także popływać kajakami po kanałach.
Prawdę mówiąc z Siedliska Leluja nie chciało nam się w ogóle wyjeżdżać. Cisza, spokój i dobra energia właścicieli sprawiły, że wspaniale odpoczęliśmy i nie zwróciliśmy większej uwagi na deszcz, który nie przestawał padać. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że Mazowsze skrywa mnóstwo urokliwych zakątków, a mazowiecka wieś może zachwycić o każdej porze roku.
Naszym kolejnym przystankiem w podróży po Mazowszu była wieś Brudnice. Położony tu Dworek nad Wkrą to wyjątkowy dom na mapie Polski, gdzie ciągłość tradycji nie została przerwana od ponad 100 lat. Na każdym kroku widać ślady rodzinnej przeszłości, a gospodarze – Zosia i Karol – stworzyli tu wspaniałą agroturystykę, gdzie goście witani są jak najserdeczniejsi przyjaciele. To miejsce aż kipi od niesamowitych opowieści, które jednocześnie przybliżają fragment historii Mazowsza i mazowieckich dworków, będących atrakcją turystyczną wyróżniającą ten region na tle innych regionów Polski, a nawet Europy. Nie jest łatwo zaczynać od nowa mając na barkach tyle lat wspomnień, ale właścicielom udało się zachować unikalny i niepowtarzalny charakter tego miejsca.
Właściwie nie wiadomo gdzie zacząć tę opowieść i w którym miejscu ją skończyć, bo niemal każdy członek rodziny Budzichów zapisał się w szczególny sposób na kartach historii. Jadąc do dworku przygotujcie się po prostu na wielogodzinne rozmowy, które gospodarze chętnie prowadzą z gośćmi podczas wspólnych posiłków.
Bez wątpienia najważniejsi są w tym wszystkim pradziadkowie Zosi, bez których nie byłoby tego dworu. Ziemiańska rodzina Wilhelmów, właścicieli młyna i chłopska rodzina Budzichów mieszkające po dwóch stronach Wkry, połączyły się ze sobą ponad 100 lat temu, za sprawą Stefanii i Władysława. Według romantycznego przekazu rodziny spotkali się na mostku w czasie wielkiej powodzi i zakochali od pierwszego wejrzenia. Wykształcona panna szlachcianka i postępowy młodzieniec z bogatych chłopów rozpoczęli wkrótce wspólne życie i wybudowali przepiękny drewniany dworek, który w niezmienionej formie przetrwał do dziś.
W opowiadanych przez Zosię historiach od zawsze przewija się motyw ogromnej gościnności. Zarówno w okresie międzywojennym jak i w późniejszych czasach dom zawsze pełen był ludzi: rodziny, bliższych i dalszych znajomych, którzy zjeżdżali tu na święta i wakacje oraz wydawane przyjęcia, zawody pływackie, polowania czy na grzybobrania. Gdy w 1994 roku spłonął młyn, zapewniający do tej pory dobre dochody, otwarcie jednego z pierwszych gospodarstw agroturystycznych w kraju przez Babcię Zosi, Teresę, było właściwie naturalnym rozwiązaniem i kontynuacją dworskich zwyczajów. Zosia przejęła pałeczkę w rodzinnej sztafecie w 2011 roku. Nie zrobiła tu rewolucji, ale pielęgnowała i do dziś pielęgnuje dotychczasowe tradycje. Dzięki ogromnemu szacunkowi do historii i dzięki ogromnej determinacji stworzyła jedyne w swoim rodzaju miejsce, w którym goście zaraz po przekroczeniu progu czują się jak w domu. Przy wspólnym stole szybko powstają nowe znajomości, a do gospodarzy wraca się po jakimś czasie jak do swoich przyjaciół.
Przeszłość jest tu obecna na każdym kroku, co jest ogromnym atutem tego miejsca. Posiłki przyrządzane dla gości powstają według babcinych receptur, z produktów z własnego ogródka. W salonie znajduje się małe muzeum poświęcone losom rodziny. Jest też przepiękny, stary ogród, któremu należy się kilka osobnych słów.
Historia ogrodu, a właściwie parku otulającego dworek sięga 1920 roku. To jedno z nielicznych dworskich założeń, które przetrwało na północnym Mazowszu. To dzieło Stefanii Budzich – prababci Zosi, która była jedną z pierwszych absolwentek męskiej wówczas Wyższej Szkoły Ogrodniczej w Warszawie (obecna SGGW). Stworzenie ogrodu było o tyle skomplikowane, że tereny na zapleczu domu były podmokłe, wymagały więc osuszenia, a także zwiezienia 200 fur piachu, co w ówczesnych czasach traktowane było jako wielkopańska fanaberia. Czekając na osuszenie terenu Stefania rysowała profesjonalne plany techniczne zagospodarowania przestrzeni i tak powstał niesamowity, angielski ogród, przylegający do prawego brzegu Wkry. Wysokie szpalery drzew na obrzeżach zapewniają cień i osłaniają zabudowania i park od wiatrów. Niestety stare brzozy i świerki nie zawsze opierają się ich silnym podmuchom, więc w planach są nowe nasadzenia. W ogrodzie nie mogło również zabraknąć wierzb płaczących nad wodą. Jest też aleja kwiatowa, która prowadzi do części z łąką i sadem. Wiekowa papierówka wręcz zachęca do tego, by pod nią przysiąść i odpocząć. Od zachodu ogród graniczy z lasem sosnowo-lipowym, który jest doskonałym miejscem na romantyczne spacery, a od wschodu otwiera się na rzekę, gdzie znajduje się mała plaża i pomost. Panuje tu prawdziwie sielski klimat. Najpiękniej ogród wygląda podobno wiosną, gdy kwitną byliny, które prababcia Zosi darzyła szczególnym zamiłowaniem. Ale także jesienią nie można odmówić mu uroku.
Najbliższa okolica to typowo mazowiecki krajobraz: porozrzucane domy i wioski, zielone pola i pastwiska oraz wijąca się między nimi Wkra, której dolina tworzy obszar Natura 2000. Goście mają do dyspozycji kajaki, którymi można wypłynąć w krótki lub nawet kilkugodzinny spływ. Warto również wybrać się do okolicznych lasów na grzyby, a najlepiej przyjechać do Dworku nad Wkrą na “grzybowy weekend”. Zosia jest klasyfikatorką i miłośniczką grzybów, więc grzybobranie w jej towarzystwie to niesamowita gratka dla amatorów tej formy odpoczynku. Będąc w Dworku nad Wkrą można także odwiedzić Skansen w Sierpcu oraz Muzeum Małego Miasta w Bieżuniu (która obecnie jest w remoncie). Niedaleko znajduje się także Górznieńsko-Lidzbarski Park Krajobrazowy, który ciągnie się kilometrami przechodząc w sumie przez trzy województwa: mazowieckie, kujawsko-pomorskie i warmińsko-mazurskie.
Musicie uwierzyć na słowo, że Dworek nad Wkrą to miejsce tak absolutnie wyjątkowe, że żadne słowa nie oddadzą naszego zachwytu. Nasz krótki pobyt w Brudnicach to prawdziwa sielanka przepełniona pysznym jedzeniem, pięknymi i niekończącymi się opowieściami i mnóstwem śmiechu. Spotkanie, które zapamiętamy na zawsze!
Podróże po mazowieckich wsiach pokazały nam zupełnie nieznane oblicze Mazowsza. Brudnice, Borsuki i Wielgolas to tylko kilka wspaniałych miejsc, które odkryliśmy w czasie naszego krótkiego wyjazdu. Ale jesteśmy pewni, że jest ich więcej. Dlatego zachęcamy Was do podążania własnymi ścieżkami. Bliski kontakt z naturą, cisza, spokój, pyszne jedzenie i ogromna serdeczność ludzi to wszystko, czego potrzebujemy w tych dziwnych czasach! Znajdźcie więc swoje cudowne manowce!
Jeśli podróżujesz po Mazowszu z dziećmi, pamiętaj by korzystać z ofert miejsc, w których możesz zrealizować Polski Bon Turystyczny.
Miejsca opisane powyżej jak i inne podobne na Mazowszu, z łatwością znajdziecie i zarezerwujecie w portalu Booking.com.
Relacja powstała w ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów – akcji organizowanej przez Polską Organizację Turystyczną. Naszym partnerem w konkursie jest Mazowiecka Regionalna Organizacja Turystyczna.
Jeśli podoba Ci się ten tekst i chciałbyś/chciałabyś docenić naszą pracę, będzie nam ogromnie miło, jeśli zostawisz tu komentarz, a materiał udostępnisz znajomym. Dzięki temu zobaczy go więcej osób, które być może skorzystają z naszych wskazówek!
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Lubię takie sielskie klimaty, dzięki za polecajki 🙂
super!
Mazowsze to naprawdę piękna okolica naszej Polski, często pomijana podczas przedstawiania naszych pięknych krajobrazów, a szkoda!
To prawda! Z jakiegoś powodu zawsze wybiera się inny region! A tu spokój, cisza, piękne lasy, rzeki, można naprawdę cudownie odpocząć! 🙂
Super wpis i super projekt. Fajnie ze bierzcie w nim udział i wielu innych blogerów z różnych stron Polski. Dzięki Wam odkryjemy wiele pięknych zakątków naszego kraju, a tacy jak my mieszkający za granicą zdecydowanie dowiemy się więcej 🙂 mam nadzieję podążyć waszymi ścieżkami i poznać te cudowne miejsca naszego kraju 🙂
To prawda, w końcu nie chodzi o zwycięstwo tylko o promocję Polski 🙂 W sumie teraz myślę, że te teksty powinny powstać również w języku angielskim 🙂 Mazowsze potrafi zaskoczyć! My w tej podróży poznaliśmy przede wszystkim mnóstwo fantastycznych osób, a ja wróciłam wspomnieniami do dzieciństwa – bo jako dziecko niemal każde wakacje spędzałam na wsi – czego oczywiście WTEDY nie doceniałam 😉
Udostępniłam na Facebooku, ale przy wpisie FB nie działa.
Piękny wpis, piękne zdjęcia, bardzo lubię takie klimaty 🙂
@kristinbb:disqus dziękujemy za udostępnienie! 🙂 Nie jesteśmy pewnie co ma Pani na myśli pisząc, że przy wpisie FB nie działa? 🙂 Będziemy wdzięczni za informację! Pozdrowienia!
W takiej okolicy to można spędzać całe tygodnie 😀 I wypoczywać, i tworzyć.
@aleksandrarkstupera:disqus warunki do tego by tworzyć na pewno idealne 🙂
Dzięki za podpowiedzi. Rezerwujemy!
@disqus_2hyquw58Nd:disqus co najmniej w jednym z tych miejsc M. miałaby wspaniałe towarzystwo równolatki 😉
Artykuł już czytałam wcześniej, jest świetny! Uważnie śledzę MIstrzostwa i czekam na kolejny wpisy. I życzę powodzenia!
Bardzo nam miło! Dziękujemy pięknie i szykujemy już drugi materiał! Wreszcie na Mazowszu zaświeciło troszkę słońca, bo pierwsza połowa miesiąca była trochę szara i deszczowa! 🙂
Super wpis. A to miejsce jest niesamowite. Można naładować tam akumulatory i wypocząć psychicznie. Piękne zdjęcia pozwoliły mi wczuć się w klimat.
@szlakzaszlakiem:disqus bardzo nam miło 🙂 Dziękujemy! 🙂
Cudne manowce – i cudny wpis! 🙂 O mistrzostwach nie słyszałam, a szkoda – warto się zainteresować. We wpisie przedstawione jest wspaniałe miejsce – nie byłam tam, ale już czuję, ze to moje klimaty, takie trochę polsko-szopenowskie, nie mylę się? 😉 W tym się czuję rewelacyjnie, ale to chyba tylko na Mazowszu tak może być. Zdjęcia oddają wspaniałą atmosferę! Już tęsknię za takimi wyprawami w przyszłym roku!
Dziękujemy za miłe słowa i też mamy nadzieję, że już niedługo wszystko wróci do normalności i podróże będą nie tylko wirtualne.
pozdrawiamy
Jestem oczarowana Waszą relacją. Wychowałam się na wsi i takie klimaty są mi bardzo bliskie.
Klimatyczne, piękne zdjęcia przeniosły mnie w zaczarowany świat. Bajka.
Tereny zupełnie mi nieznane, nie miałam pojęcia o takich perełkach.
Super wpis.
Trzymam kciuki w konkursie!
Pozdrowienia 🙂
Dziękujemy za miłe słowa. Pozdrawiamy
Co za klimat! Do każdego z tych miejsc chętnie byśmy pojechali i zaszyli się na trochę… Bardzo fajna relacja z dużą ilością detali a do tego piękne zdjęcia!
Dziękujemy! Też już marzymy by ponownie zaszyć się w gdzieś mazowieckich manowcach 🙂
Marzę o takim spokojnym sielskim weekendzie bez dziecka 😉 Wszystkie przedstawione przez Ciebie miejsca (i zdjęcia!) są zachwycające, choć mnie najbardziej zauroczyły Borsuki. Tam bym na pewno naładowała własne, wewnętrzne akumulatorki 🙂
A to prawda, gdybyś planowała odpocząć bez dziecka, to Borsuki są zdecydowanie świetnym wyborem 🙂 Natomiast pozostałe miejsca są świetne, jeśli miałabyś ochotę zabrać swoją pociechę 😉
Z sielskich klimatów oddalonych 30 minut od Warszawy polecam wieś Kuligów. Położona nad Bugiem. Na miejscu można wędkować, spacerować, obserwować ptaki, a także odwiedzić skansen (tylko w sezonie letnim).
Bardzo dziękujemy 🙂 Chętnie się tam wybierzemy 🙂