Dokładnie 5 lat temu wylądowaliśmy w Christchurch na Nowej Zelandii i tym samym rozpoczęliśmy naszą pierwszą wspólną, dużą podróż. Przez miesiąc jeździliśmy po kraju Maorysów, poznawaliśmy tamtejszą kulturę, sztukę, kuchnię i przede wszystkim przyrodę! Bardzo lubimy wracać do tamtych chwil i wspominać nowozelandzkie przygody. Chyba nie będzie przesadą jeśli napiszemy, że żaden inny kraj tak bardzo nas nie zachwycił. To właśnie o Nowej Zelandii myślimy z największym sentymentem. Może dlatego że był to nasz pierwszy wspólny wyjazd, a może po prostu dlatego, że to raj na ziemi!
Chcielibyśmy tam wrócić i na pewno kiedyś to zrobimy! Dziś zostają nam tylko nowozelandzkie wspomnienia.
Do dziś z uśmiechem na twarzy wspominamy pierwsze zderzenie z ruchem lewostronnym. Pamiętam, że odbierając samochód z wypożyczalni byłem bardzo zestresowany. Wszystko było dla mnie nowe. Pierwszy raz prowadziłem samochód z automatyczną skrzynią biegów, a na dodatek kierownica była po „złej” stronie. Zaraz po wyjeździe z wypożyczalni musieliśmy wjechać na rondo… oczywiście w lewą stronę. Asia widziała, że jestem zmęczony wielogodzinnym lotem z Polski i trochę zestresowany nowymi okolicznościami ruchu. Gdy dojeżdżaliśmy już do naszego hotelu, chciała mnie trochę odstresować i wesprzeć na duchu – powiedziała: „O, widzisz jak Ci dobrze idzie z tym lewostronnym ruchem? Super skręciłeś na tym ostatnim skrzyżowaniu”. I pewnie bym mnie to nawet uspokoiło, gdyby nie fakt, że w tym samym momencie okazało się, że rzeczywiście skręciłem całkiem dobrze, ale po skręcie wybrałem jednak prawy pas i jedziemy pod prąd.
Oczywiście z każdym dniem było coraz lepiej i w miarę szybko przyzwyczailiśmy się do innych zasad ruchu. Musimy się jednak przyznać, że nawet po miesiącu zdarzało nam się wsiadać do samochodu nie ze swojej strony. Ot, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.
Pierwsza noc w kraju kiwi też była wyjątkowa. Lot z Warszawy do Christchurch trwał dobrze ponad dobę, co sprawiło, że już w samolocie absolutnie straciliśmy rachubę czasu. Przestawienie się o 12 stref czasowych było wyzwaniem, choć początkowo dobrze sobie radziliśmy. Kryzys przyszedł pierwszej nocy kiedy zamiast spać obudziliśmy się około drugiej i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Na szczęście po obejrzeniu jednego odcinka „Parks and Recreation” udało nam się zasnąć i w miarę szybko wpasować w nowozelandzki czas.
Kryzys aklimatyzacyjny przyszedł po 10 dniach. W środku dnia złapała nas tak niesamowita senność, że musieliśmy zjechać z trasy, przespać się dwie godziny i dopiero wtedy mogliśmy kontynuować podróż.
Szczerze mówiąc do dziś tęsknimy za optymizmem i uśmiechem Nowozelandczyków. Strasznie brakuje nam tego u Polaków. W krainie kiwi każdy chciał nam absolutnie bezinteresownie pomagać. Gdy staliśmy na środku ulicy z rozłożoną mapą, przejeżdżający kierowcy zatrzymywali się i pytali jak nam mogą pomóc w odnalezieniu drogi!
Gdy jednego dnia, na przestrzeni nie większej niż 150 kilometrów, oglądasz przepiękne doliny, malownicze jeziora, zasypane śniegiem szczyty i lasy przypominające równikową dżunglę, to zaczynasz się zastanawiać czy nie śnisz. Nowa Zelandia to prawdziwy raj dla podróżników ceniących piękno natury. Od pingwinów po wulkany, od papug po fiordy, od owiec po lodowce. Aż trudno sobie to wszystko wyobrazić w jednym miejscu. A jednak to możliwe. Krajobrazy zapierają dech w piersiach. Co więcej, czasem nie trzeba nawet wysiadać z samochodu, bo na Nowej Zelandii są setki kilometrów tras widokowych. Droga z Te Anau do Milford została uznana nawet za jedną z najpiękniejszych tras samochodowych świata.
Mimo, że był to wyjazd na drugi koniec świata, to tak naprawdę była to nasza pierwsza wspólna podróż jako pary. Mieliśmy czas by się lepiej poznać i rozmawiać… o tak, rozmów było bardzo dużo, bo Nowa Zelandia to kraj na tyle specyficzny, że poza dużymi miastami właściwie nie było zasięgu stacji radiowych. Oznaczało to że przejechaliśmy ponad 7000 km samochodem niemal ciągle rozmawiając. To chyba sprawiło, że poznaliśmy się jeszcze lepiej i dzięki temu w kolejnych latach ponownie wspólnie ruszyliśmy w świat.
Nigdy w życiu nie zjedliśmy tylu ryb ile w czasie tego miesiąca na Nowej Zelandii. A najwspanialsze jest to, że zapewne żadnej z tych ryb nie jedliśmy nigdy wcześniej, ani nigdy poźniej. Wyspiarski kraj ma tą niesamowitą zaletę, że chyba sami Maorysi nie są w stanie zliczyć wszystkich gatunków ryb które jedzą.
A i dzięki krainie kiwi pokochałem bezy. W końcu to ojczyzna Pavlovej – tu spróbowałem i się zakochałem.
Wyspa Południowa, ze względu na niewielką gęstość zaludnienia i tym samym niskie skażenie światłem jest Rezerwatem Ciemnego Nieba. Czystemu niebu sprzyjają również Alpy Południowe, które zatrzymują chmury. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak czystego i tak rozgwieżdżonego nieba. Na dodatek z Krzyżem Południa w roli głównej. To było naprawdę magiczne!
Akurat w trakcie naszej podróży wypadały moje urodziny, pierwszy raz w życiu jesienią! Dodatkowo w przepięknej scenerii i z wyjątkowym tortem. Świeczki zdmuchnąłem przy Skałach Naleśnikowych i na pewno nigdy tego nie zapomnę.
To nasza główna pamiątka. Właściwie poza nią przywieźliśmy tylko dwie muszelki i grę Tantrix. To one pozwalają nam z łatwością wracać do tamtych chwil. Tak właśnie utrwaliliśmy nasze nowozelandzkie wspomnienia.
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Cudowne zdjęcia 🙂 Skusiliśmy się i pod koniec roku lecimy do Nowej Zelandii 🙂
Ależ cudownie Aniu! Nie mogę się doczekać Waszej relacji i mówiąc szczerze i wprost – strasznie Wam zazdroszczę tego wyjazdu!
Miały być Filipiny i pierwszy raz w życiu all chociaż przez kilka dni pobytu, bo to podróż poślubna ale pojawiły się świetne bilety do NZ, no i decyzja była prosta 😀
Podróż poślubna na NZ! Wow! Wspaniale! Lepiej nie mogliście wybrać! Gratuluję!
Wasze zdjęcia mogłabym oglądać bez końca, bo Nowa Zelandia marzy mi się od lat. Jednak w tym roku postanowiłam, że muszę się (i męża) zmobilizować, by dotrzeć tam do mojej 30. Zastanawiam się tylko, jak duży budżet muszę sobie założyć.
Mi się udało na 32-gie urodziny 🙂 Nowa Zelandia jest tak fotogeniczna, że często zdjęcia „robiły się same” 🙂
Co do kosztów, to też musimy przyznać, że była to najdroższa z naszych dotychczasowych wypraw, ale obecnie można zdecydowanie taniej. Jeśli trafisz tanie bilety lotnicze to już połowa sukcesu. My planowany budżet przekroczyliśmy o ponad 10%, ale wiesz, po latach nie pamięta się ile się wydało, a niesamowite wspomnienia pozostają. I szczerze – było warto. Co więcej myśl powrotu na Nową Zelandią wraca do nas coraz częściej. Może na 10-tą rocznicę 🙂
Czyli twierdzisz, że jakby co, to mam jeszcze czas. 😉
Pieniędzy na podróże nigdy mi nie szkoda, ale w przypadku tych dalszych i droższych, trzeba najpierw trochę pooszczędzać, by móc delektować się miejscem. W tym roku zbieram na Stany, w przyszłym właśnie na Nową Zelandię.
Oczywiście Olu, że masz czas… choć Asia jest młodsza, więc jej się udało przed 30-stką 😉
My w tym roku Kanada… już oszczędzamy 🙂
Fenomenalne zdjęcia <3 Jejj, jak tam jest pięknie... Świetny wpis, mam nadzieję, że kiedyś tak dotrę 🙂
http://www.sylviavoyages.com
Dzięki Sylvia! Szczerze życzymy Ci tej podróży.
No jestem chora, mogłam nie zaglądać 🙂 coś pięknego, może kiedyś i my tam dotrzemy i będziemy dreptać Waszymi drogami. Zdjęcia cudownie i niektóre widoki jak z Norwegii… cudownie…
Ja mam taką reakcję na każdy Wasz post o Norwegii 🙂
A co do podobieństwa to rzeczywiście niektóre krajobrazy bardzo przypominają Norwegię i Islandię 🙂
🙂 miło to słyszeć i fajnie że tak jest 🙂 Islandia tez przed nami 🙂 życia mi zabraknie na to wszystko, muszę się spieszyć 🙂
Też mamy ten sam problem. Tyle miejsc, tyle pomysłów, a tak mało czasu i… oszczędności 😉 Islandia też przed nami, ale już tyle się o niej naczytaliśmy i naoglądaliśmy, że jakbyśmy tam byli 😉 Na liście najbliższych planów jest bardzo wysoko, ale ciągle coś z nią wygrywa 🙂
To tak jak my 🙂 mój mąż uwielbia programy przyrodnicze, a ostatnio trafił chyba godzinny o Islandii to ja już bilety kupowałam tylko na ten rok czasu mi zabrakło i czar prysł 🙂 u mnie jeszcze Włochy na tapecie 🙂 na Wielkanoc pierwszy wyjazd a kolejny w sierpniu, wakacje Grecja i Turcja a do wakacji Norwegia o mamy trochę wolnego i na Islandię zabrakło czasu 🙂 może za rok ale tez nie wiem bo kasa na Amerykę potrzebna 🙂
Włochy? A gdzie? My w na Sycylię niedługo lecimy 🙂
Tym razem Rzym i niżej na południe 🙂 na Sycyli byliśmy w 2013 i zakochalismy się w tej wyspie 😉