Długo zastanawialiśmy się dokąd pojechać z Okayamy. Nie, żeby brakowało nam pomysłów. Wręcz przeciwnie – wiedzieliśmy już, że nie zdążymy zrealizować pierwotnie zaplanowanej trasy, a do wylotu zostało tylko kilka dni. Na początku odrzuciliśmy duże miasta, bo mieliśmy ich zwyczajnie dość. Z dużym żalem zrezygnowaliśmy też z wyspy Hokkaido. Co prawda korzystając z szybkich Shinkansenów spokojnie moglibyśmy dojechać do Sapporo, ale nie starczyłoby nam czasu by zobaczyć wiele więcej. Wybór padł więc na Dolinę Kiso: przepiękne, malownicze miejsce, otoczone wysokimi górami, w którym zachowały się urocze miasteczka z okresu Edo. Zatrzymaliśmy się w tradycyjnym ryokanie w Kiso-Fukushimie, która jest dobrą bazą wypadową do bliższych i dalszych pieszych wędrówek.
Dolina Kiso była w przeszłości wykorzystywana do przeprawiania się przez Alpy Japońskie. Otoczoną wysokimi górami doliną wiódł szlak Kisoji, który łączył prefekturę Nagano z prefekturą Gifu. Z czasem został on włączony do Nakasendo (drogi wśród gór), jednego z pięciu głównych szlaków handlowych, które łączyły stolicę kraju z innymi prowincjami. Większość kupców pokonywała szlak pieszo, co doprowadziło do rozwoju miasteczek-stacji (zwanych shukuba), rozmieszczonych co 8-16 kilometrów, które musiały wyżywić i przenocować podróżnych. Na całym szlaku Nakasendo było ich 69, a w samej dolinie Kiso – 11. Ze względu na to, że szlak był wyznaczony dla najwyższych rangą władców stacje musiały spełniać standardy, określone ustawą. Dotyczyło to między innymi wielkości i liczby gospod w poszczególnych miasteczkach, a także sposobu budowy dróg, podziału obowiązków mieszkańców shukuba, czy rytuału powitania władcy. Obecnie znaczna część Nakasendo nie istnieje już w swojej starożytnej formie, ale wiele współczesnych dróg krajowych podąża jej śladami. Dzięki staraniom fundacji ochrony zabytków kilka z oryginalnych stacji zachowało w dużej części swój wygląd z epoki Edo. Najbardziej znane to Narai, Tsumago i Magome.
Szlak przez dolinę Kiso otwiera Magome. Po obu stronach kamiennej drogi stoją rzędy zachowanych lub odrestaurowanych drewnianych domostw, będących dziś siedzibą sklepików, restauracji i muzeów. Miasteczko wolne jest od elektrycznych kabli, które nakazem konserwatora zabytków poprowadzone są za domostwami. Wielu turystów zawraca z drogi po zobaczeniu miasteczka, a szkoda, bo do następnej stacji – Tsumago prowadzi 8 kilometrowy, niewymagający i bardzo dobrze oznakowany szlak. Niespieszny spacer zajął nam ponad 3 godziny. Ścieżka prowadzi przez rozświetlony słońcem las i uśpione wioski. Początkowo wspinaliśmy się w górę, a potem już przez cały czas droga prowadziła w dół (szlak z Magome do Tsumago jest łatwiejszy niż w odwrotnym kierunku). Po drodze mijaliśmy kapliczki ku czci miejscowych kami i mosiężne dzwonki, mające odstraszać niedźwiedzie. Byliśmy przekonani, że to taka turystyczna atrakcja, potem jednak, profilaktycznie, uderzaliśmy w każdy z nich (zresztą wielu japońskich turystów miało przyczepione do plecaków pobrzękujące elementy). Do dziś jednak zastanawiam się czy te niedźwiedzie naprawdę tam są i dlaczego podobnych dzwonków nie ma na przykład w Bieszczadach, skoro to taki prosty i skuteczny sposób na odstraszanie misiów.
Przyroda dopiero budziła się z zimowego snu, gdzieniegdzie kwitły wiśnie i śliwy, które za każdym razem cieszyły nasze oczy. Tsumago okazało się nie mniej zachwycające niż Magome. Jako pierwsze w Japonii zostało objęte specjalnymi wytycznymi konserwatorskimi, co pozwoliło na zachowanie sennej atmosfery dawnego shukuba. A jeszcze w 1960 roku domy niszczały i popadały w ruinę. Mieszkańcy podjęli jednak decyzję o ich odnowieniu dbając o utrzymanie XVII wiecznego charakteru. Podobnie jak w Magome nie ma tu linii wysokiego napięcia i anten satelitarnych. Zakazane są też samochody. Na koniec wędrówki szlakiem, przysiedliśmy w tradycyjnej restauracji z japońskim ogrodem i popijając ryżową herbatę rozkoszowaliśmy się pięknymi widokami. Choć spotkaliśmy się z opiniami, że wszystkie miasteczka są do siebie podobne, urzekły nas one tak bardzo, że następnego dnia pojechaliśmy jeszcze do Narai.
Narai leży w połowie drogi między Edo a Kioto. Była to najwyżej położona stacja na drodze Kisoji i wielu podróżnych zatrzymywało się tu na noc przed przekroczeniem przełęczy Torii. Narai było też jednym z najbogatszych miasteczek na trakcie i do dziś nosi przydomek „Narai tysiąca domów“. Jest znacznie większe od Magome i Tsumago, a rzędy domów ciągną się przez około kilometr. Droga wzdłuż której położone są zabytkowe zabudowania jest niestety otwarta dla samochodów, co trochę psuje atmosferę dawnego miasteczka. Unikalną cechą charakterystyczną budynków, niespotykaną w pozostałych miastach, jest wystające nad parter pierwsze piętro. Można zwiedzić tu rezydencję rodu Nakamura i dom lokalnego hurtownika Kamidonya Shiryokan. Nad rzeką Narai znajduje się też jeden z najdłuższych drewnianych mostów w Japonii.
Narai faktycznie nas nie zaskoczyło, ale spędziliśmy tam miły, leniwy poranek. Po krótkim spacerze wróciliśmy na stację i pojechaliśmy w kierunku Matsumoto.
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Marzy mi sie kiedyś odbyć podobną wycieczkę. I jeszcze, by Polska była krajem kwitnącej jabłoni jak Japonia jest krajem kwitnącej wiśni.
Japończycy mają świra na punkcie kwitnących wiśni, ale nie ma się czemu dziwić. W sezonie kraj jest cały usiany kwiatami.
Ale piękne miejsce 🙂 To musiało być niezwykłe przeżycie zobaczyć to miejsce na własne oczy 🙂
Urokliwe miejsce! Te wodospady, kwitnące drzewa i charakterystyczna zabudowa – po prostu piękne 🙂