Gdybyśmy przyjechali do Himeji dwa lata wcześniej nie zobaczylibyśmy jej najważniejszego skarbu – Zamku Białej Czapli. Był on wówczas w trakcie wieloletniej konserwacji. Lokalne władze apelowały nawet do turystów, by mimo remontu nie skreślać Himeji z listy miejsc do zobaczenia w Japonii. Mimo tego lokalne biznesy zaczęły podupadać, bo bez zamku Himeji nie jest takie samo.
Dziś charakterystyczna budowla znów majestatycznie góruje nad miastem, a biznes turystyczny kręci się jak nigdy. W weekendy, zwłaszcza w czasie kwitnienia wiśni i na jesieni, tłum wokół jest wręcz nieznośny. Japończycy uwielbiają Himeji i uznają Zamek Białej Czapli za swój narodowy skarb.
Niestety mimo zakończonej przebudowy, szczęście nam trochę nie dopisało – spóźniliśmy się! Sakura w Himeji się skończyła! Wiśnie przekwitłych, a na ich łodygach zamiast kwiatów zaczęły pojawiać się zielone listki. Na dodatek pogoda się popsuła – na szczęście nie padało, ale chmury skutecznie zakryły niebo.
To wszystko sprawiło, że główna (a może i jedyna) atrakcja Himeji nie zrobiła na nas tak wielkiego wrażenia jak się spodziewaliśmy.
Wpisana na listę światowego dziedzictwo UNESCO budowla to chyba najbardziej znany zamek Japonii. Jego historia zaczyna się w XIV wieku, ale dzisiejszy kształt przybrał dopiero w początkach XVII wieku. Zamek Himeji nigdy nie został zniszczony przez trzęsienia ziemi, ani w czasie walk – nawet w czasie II wojny światowej. Zachował przez to swój oryginalny kształt przez 400 lat.
Wnętrza zamku są wyjątkowo surowe. To typowa twierdza obronna, pełna elementów służących do odpierania ataków nieprzyjaciela. W ścianach co chwilę można odnaleźć otwory dla armat i łuczników oraz szczeliny w podłodze przez które zrzucano kamienie i gorącą smołę. Bardzo charakterystyczny jest też układ ścieżek i bram prowadzących do głównej warowni. To swego rodzaju labirynt, który miał sprawić by wróg napotkał na swej drodze jak najwiecej przeszkód, zasadzek i ślepych zaułków. Historia jednak sprawiła, że zamek w Himeji nigdy nie był przetestowany w boju.
Główna wieża zamku składa się z pięciu pięter, a w sali na samym szczycie znajduje się chram Osakabe. Warto wspiąć się po licznych i stromych szkodach na samą górę, bo rozciąga się stamtąd piękny widok na całe miasto i okolicę. Po zwiedzeniu wnętrz polecamy krótki spacer po przyzamkowych ogrodach.
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Sam zamek nie zrobił na nas tak dużego wrażenia jak Mount Shosha. Zdecydowanie zamek nie jest jedyną atrakcją miasta, na górze znajduje się kompleks świątynny z ponad 1000 letnią historią. Na górę Shosha wjeżdża się kolejką, a na miejscu jest mało turystów, więc panuje fajny, nostalgiczny klimat. Co ciekawe, kręcono tam Ostatniego Samuraja 😉 Jak będziecie jeszcze kiedyś w Himeji to polecam to miejsce 😉
Aniu, masze rację. Rzeczywiście nie powinienem pisać, że to jedyna atrakcja miasta. Zapomniałem o górze Shosha, może dlatego że czasu nam na nią już nie wystarczyło. Ale tak jak piszesz, może następnym razem się uda.