Jeśli wpiszecie w wyszukiwarkę Google hasło “Maroko” i klikniecie opcję “grafika”, to wśród pierwszych zdjęć, które zobaczycie, będzie co najmniej kilka przedstawiających Chefchaouen. To górskie miasteczko stało się obok ksaru Ajt Bin Haddu najczęściej fotografowanym miejscem w Maroku. Nic dziwnego! Jego charakterystyczna niebieska zabudowa sprawia, że codziennie setki turystów chcą uwiecznić na zdjęciu tutejsze budynki i uliczki.
Miasto założył w 1471 roku Mulaj Ali Ben Raszid. Miało służyć jako kasba i główna baza dla plemion berberyjskich zamieszkujących góry Rif, do ataków na Portugalczyków z Ceuty. W kolejnych latach populacja Chefchaouen stale rosła – głównie za sprawą muzułmańskich i żydowskich uciekinierów wypędzonych z Andaluzji, przez króla Filipa III. Rekonkwista sprawiła, że przez dziesięciolecia do miasta napływała ludność antyeuropejska i wrogo nastawiona do chrześcijaństwa. Między innymi z tych powodów Chefchaouen jeszcze do 1920 roku pozostawało zamknięte dla chrześcijan pod groźbą kary śmierci.
Właśnie w 1920 roku stało się hiszpańskim protektoratem w Maroku i z przerwą na lata 1924-26 pozostawało w rękach Hiszpanii, aż do uzyskania niepodległości przez Maroko w 1956 roku.
Chefchaouen (polskie Szafszawan) leży w północnej części Maroka w górach Rif. Nie tak łatwo do niego dotrzeć. Droga zarówno od Tangeru jaki i Fezu jest kręta, a przejazd zajmuje dość dużo czasu. Mimo to miasto nie tylko nie narzeka na brak turystów, ale wręcz według niektórych rankingów stało się najbardziej “instagramowym” i jednym z najpopularniejszych wśród influencerów na świecie. Często nazywane jest także Niebieskim Miastem lub Błękitną Perłą Maroka.
Wszystko to za sprawą charakterystycznej medyny. Położona na wzgórzu, odznacza się nie tylko gęstą zabudową i systemem krętych uliczek przypominających labirynt, ale przede wszystkim domami, schodami, podwórkami i całymi zaułkami pomalowanymi na różne odcienie błękitu. Wszystko to nadaje tej części miasta wyjątkowo bajkowego i “instagramowego” charakteru.
Dodatkową atrakcja Chefchaouen są wszędobylskie koty. Niemal w każdej bramie, na niebieskich schodach, na straganach można spotkać te urocze zwierzaki. Są nieodłączną częścią miejskiego krajobrazu i pięknie pozują do zdjęć.
Teorii na temat tego skąd w Chefchaouen wzięła się moda na malowanie domów na kolor błękitny jest co najmniej kilka. Ta najbardziej rozpowszechniona mówi o tym, że tradycję rozpoczęli żydowscy uchodźcy z Grenady, którzy przybyli do miasta w XV wieku. Ponoć malowali oni swoje domostwa niebieskim barwnikiem (tekhelel) co miało im przypominać o wielkości i mocy bożej. Następnie tradycja była przekazywana z pokolenia na pokolenie i kultywowana niezależnie od wyznania mieszkańców.
Na przekór powyższej wersji istnieje także teoria, która mówi że budynki zaczęto malować dopiero w latach 30-tych XX wieku, a więc dopiero za panowania Hiszpanów. Natomiast najbardziej nielubiana przez mieszkańców, ale też chyba najbardziej prawdopodobna hipoteza głosi, że uliczki Chefchaouen pomalowano dopiero w latach 70-tych XX wieku i to na polecenie władz, które w ten sposób chciały przyciągnąć turystów do regionu.
Popularne jest też twierdzenie, że fasady budynków malowane są na niebiesko, bo kolor ten odstrasza komary. Niektórzy mieszkańcy Chefchaouen twierdzą, że błękit chroni ich przed złymi mocami i urokami lub symbolizuje niebiosa.
Jaka jest prawda, tego już chyba nie uda się ustalić, ale błękitnych domów i uliczek w medynie nie brakuje. Mieszkańcy przy wsparciu lokalnych władz zapewniających niebieską farbę, regularnie odmalowują swoje domostwa, ku uciesze turystów.
Dojeżdżając do Chefchaouen od strony Fezu można odnieść wrażenie, że tak naprawdę miasto pełne jest białych domów, a niebieskie stanowią jedynie niewielki ułamek krajobrazu. I rzeczywiście – Chefchaouen nie jest całe błękitne. Pomalowane domy zdominowały przede wszystkim medynę i tam jest ich najwięcej. Jednak nie tak łatwo je dostrzec, szczególnie z daleka, bo często tylko dolne partie budynków są niebieskie.
Ale gdy już traficie do historycznej części miasta nie będziecie mieli problemów z odnalezieniem błękitnych zakamarków. Wystarczy, że zgubicie się w labiryncie uliczek i będziecie szli ku górze, wspinając się po kamiennych schodkach. Po chwili znajdziecie się w innym, niebieskim świecie.
Chefchaouen znane jest właściwie wyłącznie ze względu na swoją wyjątkową, błękitną medynę. Poza nią niewiele jest miejsc, do których zaglądają turyści. W czasie spacerów po miasteczku warto udać się na plac Outa el Hammam. Znajduje się tam zabytkowa kasba, Wielki Meczet, a także wiele popularnych restauracji i kawiarni. Najlepiej wybrać taką z tarasem na dachu, z którego rozciąga się widok na całe miasto.
Wnętrze kasby dostępne jest dla zwiedzających. W środku można podziwiać niewielki ogród, a także wejść na basztę i zobaczyć ekspozycje galerii sztuki i muzeum etnograficznego. Niestety ceny biletów (60MAD za osobę) wydały nam się wyjątkowo wygórowane, zwłaszcza w porównaniu z innymi atrakcjami w Maroku.
Do meczetu stojącego obok kasby, jak do niemal wszystkich meczetów w Maroku, wstęp mają tylko muzułmanie. Mimo to warto zwrócić uwagę na nietypowy ośmioboczny minaret świątyni.
Popularny wśród turystów stał się także stojący na przedmieściach Chefchaouen Hiszpański Meczet, z którego rozciąga się panorama miasta. Sama świątynia została wybudowana w latach panowania w regionie Hiszpanów i praktycznie nigdy nie była wykorzystywana do praktyk religijnych.
Chefchaouen to bez wątpienia jedyne w swoim rodzaju marokańskie miasteczko, któremu nie można odmówić uroku. Pełno tu pięknych fotograficznych kadrów, więc jeśli lubicie robić zdjęcia – nie przestaniecie naciskać spustu migawki. Jednak prawda jest taka, że poza niebieskimi domami właściwie nie ma tu innych atrakcji.
Mieszkańcy zdają się być zmęczeni obecnością turystów, a jednocześnie (czemu trudno się dziwić) chcą maksymalnie wykorzystać popularność swojego miasta. Są nawet tacy, którzy pobierają opłaty za możliwość sfotografowania swoich podwórek! Trudno nie odnieść wrażenia, że choć niebieska zabudowa z pewnością przyczyniła się do poprawy sytuacji ekonomicznej wielu mieszkańców, to jednocześnie stała się dla nich swego rodzaju przekleństwem.
Niemniej jednak nie dziwię się nikomu kto chce na własne oczy zobaczyć to miejsce – w końcu sami też tam pojechaliśmy! Ale z naszego punktu widzenia jest ono mało autentyczne, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę teorię o nakazie malowania domów na niebiesko. Choć spędziliśmy w Chefchaouen bardzo miły dzień, to zdecydowanie bardziej podobało nam się w Fezie, Marrakeszu czy Essaouirze!
Ponieważ droga do Chefchaouen jest dość długa, a spokojne zwiedzanie miasta zajmuje kilka godzin, najlepszym rozwiązaniem jest pozostanie w Błękitnej Perle Maroka na noc. Baza noclegowa w mieście jest dobrze rozwinięta, więc nawet w sezonie nie powinno być problemów ze znalezieniem przyjemnego noclegu. Najlepiej wybrać jeden z riadów, czyli typowych marokańskich domów, znajdujących się w medynie. Dzięki temu będziecie nocować w samym sercu miasta. Oto trzy rekomendowane przez nas miejsca noclegowe:
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Jeszcze nie byłam w Maroko, ale twój post i te prześliczne zdjęcia, zachęciły mnie do zwiedzenia tego kraju. Przede wszystkim jednak chciałabym zwiedzić to miasto. Jest po prostu prześliczne.
Uwielbiam Maroko i ten klimat. Bardzo lubię też kuchnię marokańską
My też lubimy te kuchnie. Pisaliśmy nawet więcej o niej tutaj: https://idziemydalej.pl/marokanska-kuchnia/ Polecamy 🙂
Niewątpliwie to zaskakujące miejsce, a labirynt błękitów dodaje mu dodatkowego zaskakującego klimatu.