Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z książką Magdaleny Gołębiowskiej „Daleko. Buddyjskie Królestwo Mustangu”, o Królestwie Lo nie wiedziałam nic. Nazywane powszechnie przez obcokrajowców Królestwem Mustang było formalnie niezależną monarchią buddyjską, stanowiąca część Nepalu. Istniało w latach 1450 – 2008. Do końca 1991 cudzoziemcy nie mogli przebywać na obszarze północnego Mustangu, a gdy w 1992 roku zakaz zniesiono, wpuszczano tam nie więcej niż 1000 turystów rocznie. Królestwo od wieków izolowane od zewnętrznych wpływów, zachowało unikalny, pierwotny charakter. Takie miejsca zawsze rozpalają wyobraźnię każdego podróżnika, więc z ogromnym zainteresowaniem zabrałam się za lekturę książki.
Królestwo Lo to kraina ukryta w samym sercu Himalajów, odgrodzona od świata masywami dwóch ośmiotysięczników – Annapurny i Dhaualagiri, tworzących dolinę Kali Gandaki. Wzdłuż brzegów rzeki prowadził niegdyś szlak łączący Tybet z Indiami – tzw. Szlak Solny. Mieszkańcy tych ziem, którzy przywędrowali tam 5000 lat temu wiedzieli, że dolina da im schronienie, rzeka nawodni pola i pastwiska, a wąwóz osłoni od wiatru. Przez wieki wypracowali samowystarczalny system przetrwania, a dobrodziejstwa ze Wschodu i Zachodu wydawały im się zbędne. Reszta świata nie interesowała się Mustangiem i dopiero pod koniec XVII wieku udało się tam dotrzeć paru włoskim kapucynom, zmierzającym z Indii do Lahsy. Pierwszym zachodnim badaczem, który znalazł się w Mustangu był prawdopodobnie szwajcarski geolog Toni Hagen, który w latach ’60 XX wieku opublikował artykuł opisujący jego wyprawę po bezdrożach Nepalu (zorganizowaną 10 lat wcześniej). W 1964 roku odbyła się także podróż Michaela Peissel’a której owocem była książka „Mustang. Zaginione tybetańskie królestwo”. Przełomem był rok 1992, kiedy otwarto granice dla ruchu turystycznego. Dotarcie do celu było jednak nie lada wyzwaniem, bo przez pierwszych 10 lat zmierzający do Mustangu nie mogli korzystać z usług miejscowych, a piesza wędrówka zajmowała nawet kilka dni.
Autorka książki po raz pierwszy znalazła się w Buddyjskim Królestwie Mustangu w 2010 roku i zachwyciła się tym miejscem. Opisując swoje wrażenia z pierwszej wyprawy mówi: „Poczułam, że cofam się w czasie. O jakieś pięćset lat. Do epoki, w której ludzie chcąc dokądś dotrzeć, szli tam na piechotę lub jechali konno, żyli w symbiozie ze swoimi zwierzętami, przeniknięci ich zapachem, wszystkie czynności gospodarskie wykonywane były ręcznie lub za pomocą prostych narzędzi, w rezydencjach mieszkali wysoko urodzeni, a światem rządził król, astrologowie, starszyzna i kościelni hierarchowie”. Do Mustangu wracała kilkukrotnie by obserwować zachodzące w nim zmiany. Wraz z wybudowaniem drogi i z pojawieniem się turystów do Królestwa Lo zaczęły napływać telewizory i internet, co zmusiło Lobów do konfrontacji ze światem zewnętrznym. W tym miejscu od razu przypomniała mi się azerska wioska Xinaliq, którą odwiedziliśmy w 2017 roku. Jeszcze niespełna 50 lat temu Xinaliq było niemal całkowicie odizolowane od świata. Ten stan skończył się jednak w 1968 roku gdy w skałach wykuto drogę łączącą wioskę z Qubą, a prawdziwy „przełom” nastąpił w 2006, gdy całą drogę wyasfaltowano na wizytę prezydenta Ilhama Alijewa.
Losy Buddyjskiego Królestwa Mustangu mogły się potoczyć się nieco inaczej, ale gdy w 1996 roku w stolicy królestwa Lo Manthangu wylądował helikopter z amerykańskimi filantropami na pokładzie, gotowymi sfinansować budowę szkoły i nowoczesnego szpitala, król zdecydował, że ważniejsze jest odnowienie klasztorów. Buddyści przestają bowiem odwiedzać świątynie, w których wizerunki bóstw przestają być widoczne. „To religia, choć słowo to w języku tybetańskim nie istnieje, stanowi fundament spajający całą społeczność Lobów i przenika wszystkie sfery naszego życia”.
Przez ostatnie dwie dekady w Królestwie Lo zmieniło się więcej niż przez ostatnie sześć stuleci. Elektryczność, woda, nowa droga, wszystkie te zdobycze cywilizacji wkroczyły nagle do miejsca do niedawna zupełnie odizolowanego od świata. I gdy tak się dzieje, w pierwszej chwili myślimy o zagrożeniach. O tym, że unikalna kultura danego miejsca stopniowo zacznie zanikać, że cywilizacja wyprze tradycję, że życie mieszkańców zmieni się bezpowrotnie. Była to również moja pierwsza myśl, gdy czytałam książkę Magdaleny Gołębiowskiej. Potem jednak pojawiła się druga refleksja: że Lobowie to ludzie tacy sami jak my. Tak samo jak my mają więc prawo do korzystania z dostępnych we współczesnym świecie udogodnień, do edukacji, do opieki zdrowotnej i do godnego życia.
Magdalena Gołębiowska odwiedziła Mustang ostatni raz (jak do tej pory) wiosną 2018 roku. Przez kilka lat z ogromną uwagą i zainteresowaniem przyglądała się tajemniczej krainie. W książce dzieli się swoimi spostrzeżeniami, ale oddaje też głos innym, których z Mustangiem – podobnie jak ją – połączyła szczególna więź. Usłyszane historie, rozmowy z mieszkańcami i przepiękne krajobrazy tworzą opowieść o miejscu absolutnie niezwykłym. To naprawdę niesamowite, że na Ziemi wciąż istnieją takie miejsca, o których wiemy nie wiele więcej ponad to, że istnieją. Ukryte Królestwo Lo jest z pewnością jednym z nich. Jak wygląda dziś? Jak zmieniło się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat? Jak mieszkańcy odnaleźli się w zmodernizowanym świecie? Czy to Lo Manthang to nadal miasto jak z bajki? Bardzo zachęcam Was do przeczytania książki. Przenieście się na moment do miejsca, w którym czas i szczęście nabierają zupełnie innego znaczenia. Wsłuchajcie się też w głos Lobów, bo ich spostrzeżenia na temat cywilizacji Zachodu są niezwykle cenne.
P.S. Jeśli chcielibyście wesprzeć mieszkańców Królestwa Lo, zajrzyjcie nas stronę fundacji założonej przez Magdalene Gołębiowską Szkoły na Krańcu Świata. Wspomaga ona edukację dzieci i pozwala spełniać marzenia o studiach. Wspaniały projekt!
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Aby mieć spokojną głowę w czasie wyjazdu, przed każdą dalszą podróżą warto się ubezpieczyć. Najkorzystniejszą ofertę najłatwiej wybrać dzięki darmowej porównywarce i kalkulatorowi ubezpieczeń. Dzięki niemu znajdziesz najlepszą ofertę dostosowaną do Twoich potrzeb.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Tanie loty to hasło które elektryzuje każdego podróżnika. Aby znaleźć najlepsze oferty nie trzeba spędzać wielu godzin przeszukując internet. Wystarczy skorzystać z porównywarki i wyszukiwarki tanich lotów Skyscanner. Teraz każdy może latać za mniej.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Jest to miejsce do którego zawsze chciałam pojechać póki co to takie niespełnione marzenie. Cudowny wpis.
Dziękujemy! Zachęcamy do lektury książki! Czyta się jednym tchem!
Nie słyszałam o tym reportażu. Opisywane miejsce od razu wydało mi się niezwykle fascynujące. I masz rację, ci ludzie to też ludzie i zasługują na korzystanie ze zdobyczy cywilizacji. Grunt, to umożliwić im to w taki sposób, by mogli zachować swoją unikalną kulturę.
Historia jest absolutnie fascynująca i naprawdę trudno uwierzyć, że takie miejsca istnieją na świecie, a ludzie żyją w nich tak, jak żyli setki lat temu!
Dla mnie to zupełna nowość. Nic o tym wcześniej nie słyszałam. Ale już od jakiegoś czasu wiem, że dzięki prowadzeniu bloga dowiaduję się mnóstwa ciekawych rzeczy.
Przyznam, że ja też nie wiedziałam o istnieniu tego Królestwa! Lektura jest tym bardziej fascynująca!
Bardzo ciekawy tekst, a do tego piękne zdjęcia…no i po tych widokach i jednym z wystąpień na Kolosach w tym roku, mam jeszcze większa ochotę wybrać się na wakacje konno:)
Imponująca historia.
Nie miałam o tym pojęcia. Ale patrząc na zdjęcia to bardzo imponujące miejsce. Mam nadzieje, że internet i inne udogodnienia pomogły ludziom w życiu, a nie stały się zagrożeniem 😉
http://matkaczytajaca.pl
Niestety różnie to bywa, ale postępu cywilizacyjnego nie cofniemy…
Ja nie przepadam za takimi książkami ale mąż uwielbia. Podrzucę mu recenzję:-)
Może mężowi się spodoba 🙂
Nigdy o nich nie słyszałam. Może mieli rację izolując się od wszystkiego 🙂