Czy jest ktoś kto nie słyszał o Tonym Haliku? To postać nie tyle popularna, co wręcz legendarna. Człowiek, który w latach PRL-u był dla Polaków prawdziwym oknem na świat. Gdy przeciętny obywatel mógł jedynie pomarzyć o wyjeździe za granice Polski Ludowej, Halik opowiadał o krajach i kulturach odległych, niezwykłych i tajemniczych. W dodatku robił to w wyjątkowy i niepodrabialny sposób. Z pasją, zaangażowaniem i nierzadko odrobiną fikcji wplecionej w jego niesamowite przygody.
Jeśli miałbym określić swój ulubiony gatunek książek, to z pewnością zaraz po kryminałach, byłyby to książki podróżnicze i biografie. Z tym większym zainteresowaniem sięgnąłem po książkę Mirosława Wlekłego ”Tu byłem. Tony Halik”. Lektura o życiu, dokonaniach i przygodach jednego z najpopularniejszych polskich podróżników to przecież potencjał na wspaniałą i zapadającą w pamięć książkę. Moje nadzieje niestety szybko legły w gruzach.
Zawsze doceniam w biografiach ogrom pracy jaką włożył w nią autor. Uważam, że to najtrudniejszy gatunek literacki, wymagający wielu miesięcy poszukiwań, rozmów, podróży, czytania dokumentów i na końcu umiejętnego zebrania wszystkiego w strawną dla czytelnika całość. Lubię nawet gdy autor opisuje we wstępie lub zakończeniu książki jak dochodził do niektórych faktów, ile pracy go to kosztowało i jaki wpływ miały jego odkrycia na ogólny obraz danej postaci. Ale w przypadku Halika, Mirosław Wlekły idzie moim zdaniem zdecydowanie za daleko. Autor poświęca mnóstwo miejsca opisom pracy nad książką: opowiada z kim się spotkał, co od kogo usłyszał, gdzie pojechał śladami Halika, i co odkrył. Często miałem wrażenie, że to nie jest książka o samym Tonym Haliku, a o autorze jeżdżącym jego śladami po całym świecie. Zupełnie nie rozumiem narracji w tym stylu, tym bardziej że nie wniosła ona niczego ciekawego do książki. Miałem za to wrażenie, że autor konkuruje z głównym bohaterem i próbuje się w ten sposób dowartościować, jakby zazdrościł Halikowi barwnego życia.
Przez chwilę pomyślałem, że ten był to celowy zabieg, który pozwolił autorowi uniknąć tego by książka była krótka i powierzchowna. Może zabrakło tematów i trzeba było zapełnić czymś strony. Ale zaraz sam się skarciłem. Mało tematów o Haliku? Zapełniać strony na siłę? Przecież mówimy o człowieku, który zjechał niemal cały świat, był jednym z najpopularniejszych twórców telewizyjnych w swoich czasach, a jego nazwisko stało się symbolem przytaczanym w filmach, piosenkach i w ulicznych graffiti. Zatem to nie to – autor musiał świadomie wybrać taką narrację często rezygnując z dokładniejszych opisów życia Toniego, na rzecz opisów własnych spacerów po Manhattanie lub wspólnych rejsów żaglówką z Ozaną – synem Halika.
I nie zrozumcie mnie źle – tak jak pisałem, wiem ile pracy kosztuje napisanie biografii, i wiem że Wlekły wykonał kawał niesamowitej reporterskiej roboty, ale po prostu nie chcę o tym czytać na niemal każdej stronie książki.
Drugą kwestią, która bardzo przeszkadzała mi w poznawaniu Halika, motywów którymi się kierował i wyborów których dokonywał była niechronologiczna narracja w książce. Wlekły podzielił opowieść o Haliku na 4 części i przedstawia jego życie od końca. Przykładowo pierwsza część książki kończy się śmiercią bohatera, a potem cofamy się w czasie, zresztą niejednokrotnie.
Oczywiście nie mówię, że taki zabieg czasem nie ma sensu, a wręcz niejednokrotnie pozwala lepiej zrozumieć daną postać. W tym przypadku jedyne co udaje się osiągnąć autorowi to chaos. Zabieg ze zmianą chronologii służy jedynie temu, by najbardziej tajemnicze wydarzenia z życia Halika przedstawić na samym końcu. Niestety w ten sposób “sensacyjność” wzięła górę nad logiką i zasadami dobrej biografii.
Zacząłem się znowu zastanawiać, czy trzeba przy takiej postaci jak Halik na siłę szukać sensacji i zmieniać chronologię, by zaciekawić czytelnika? Czy życie naszego bohatera nie było samo w sobie wystarczająco sensacyjne, by fascynować i “zmusić” nas do kupna i przeczytania książki?
To pytanie na które nie potrafię udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony tak, bo życie Halika jest fascynujące i warto mu się bliżej przyjrzeć. Z drugiej jednak strony nie czytać, bo to bardzo słaba książka, rozpalająca jedynie apetyt, ale nie ukazująca tego co najciekawsze. Najbardziej chciałbym by Wlekły napisał książkę o Haliku raz jeszcze, z zachowaniem chronologii i bez opisywania bez przerwy swoich podróży i doświadczeń. By pokazać Halika takiego jakim był – szalonego, czasem ubarwiającego rzeczywistość, a czasem przedstawiającego ją zgodnie ze swoimi potrzebami. Bez niepotrzebnej sensacyjności i lukrowania.
Jeśli jednak miałbym odpowiedzieć na pytanie czy warto przeczytać “Tu byłem. Tony Halik” to odpowiedziałby, że nie. Lepiej przeczytajcie jakąś dobrą biografię lub książkę podróżniczą. Na Halika w wersji Wlekłego szkoda czasu i nerwów.
Dla chętnych książka dostępna jest także w formie audiobooka czytanego przez Jerzego Stuhra. Fragmentu możecie posłuchać poniżej:
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Szczerze…imponował mi.Tyle zwiedził, ale opowiadał o tym jakoś niezbyt ciekawie,a książka mnie rozczarowała.
Uwielbiam książki podróżnicze, ale ta odpada.
Dobrze wiedzieć, że komuś innemu też się nie spodobała!
bardzo pomocna recenzja, nie jestem fanką biografii a przy tej ksiązce jeszcze bardziej mogłabym się do nich zniechęcić
To prawda, choć znam takich którym mimo wszystko ta książka się podobała 😉
Niektórych biografii nie czytam tylko dlatego, że chcę aby dana postać została taką, jaką ją zapamiętałam. By została tym, kim była dla mnie. Po inne sięgam, aby dowiedzieć się skąd takie a nie inne podejście do tematów czy życia. Zdecydowanie osoba Tony Halika należy do pierwszej grupy. Chcę, aby pozostał moim oknem na świat z czasów PRLu.
Powinienem postąpić tak samo ja Ty. Wtedy nie rozczarowałby się tak potwornie, nie stracił kilku godzin z życia 🙂
Pomyśl sobie, że dzięki rzetelnej recenzji zaoszczędziłeś innym mnóstwo czasu!
P.S. Wiem, kiepskie pocieszenie, ale inni będą Ci wdzięczni 🙂
Długo się zbierałem, żeby napisać o tej pozycji, ale w końcu musiałem, bo chyba żadna inna książka nie zirytowała mnie tak bardzo jak ta 🙁
Szczerze, jestem rozczarowana tą książką. Kupiłam ją zaraz po premierze, zaczęłam czytać zafascynowana życiem i podróżami Halika i Dzikowskiej, ale… tu następuje problem. Dla mnie problem z chronologią właśnie. Utknęłam w połowie drugiej części, książka zaczęła mnie wręcz irytować. Do tej pory nie skończyłam. Może kiedyś wrócę.
O tak – irytacja towarzyszyła mi przy lekturze bardzo często. Rzadko wkurzam się na książkę, na autora – a w tym przypadku było tak non stop. Chyba nie masz po co wracać, jak przeczytałem całą i szczerze mówiąc dalej jest tylko gorzej 🙁
Tyle razy widziałam tę książkę i nigdy nie zdecydowałam się jej przeczytać. Po Twojej recenzji zastanawiam się, czy mam czego żałować.
Według mnie nie masz. Choć ja strasznie żałuję, że taki wspaniały temat na książkę, został tak zmarnowany 🙁