Moim pierwszym komputerem w życiu było Atari 65XE. Dlaczego piszę o tym w notce o Japonii? Bo całe dzieciństwo byłem przekonany, że logo firmy Atari było inspirowane kształtem góry Fuji i między innymi z tego powodu od dziecka chciałem zobaczyć słynny wulkan. Wiele lat później przeczytałem, że twórca logo wcale nie kierował się podobieństwem do Fuji, a jedynie do litery A i graficznego zobrazowania hitowej gry Pong.
Marzenie jednak pozostało. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Kraju Kwitnącej Wiśni udało nam się zobaczyć już na początku pobytu, z wierzy Tokyo Skytree. Ale tamten widok, z odległości wynoszącej ponad 100km, jedynie podsycił moją chęć podziwiania majestatycznej góry z bliska.
Do Kawaguchiko dotarliśmy kilka godzin po zmroku. To malowniczo położona mała miejscowość turystyczna, wciśnięta między jezioro o tej samej nazwie, a stoki góry Fuji. Nasz hotel znajdował się tuż przy brzegu. Lata świetności miał dawno za sobą, ale czego oczekiwać – w końcu był najtańszą dostępną opcją w tym rejonie. Jego historia jest jednak imponująca. W latach 50-tych ubiegłego wieku kilkukrotnie nocowała tu nawet rodzina cesarska w tym Cesarz Hirohito i obecnie panujący Cesarz Akihito.
Luksusowy niegdyś hotel, dziś przypomina bardziej zaniedbany PRL-owski ośrodek dla dygnitarzy. Po przyjeździe nie bardzo mogliśmy zrozumieć co przyciągało władców Japonii do tego miejsca. Wszystko zmieniło się dopiero o świcie. Hotel może był stary i zaniedbany, ale ten widok z okna o poranku! Wprost na Fuji – rewelacja. Na dodatek wulkan i jezioro można było podziwiać także z hotelowej łaźni przez wielkie panoramiczne okno. Takie krajobrazy zupełnie rozwiały moje sceptyczne podejście do cesarskich wizyt w tym ośrodku.
Kawaguchiko, mimo że samo bardzo malownicze, było jedynie naszą bazą wypadową do okolicznych atrakcji. Rejon w którym się znaleźliśmy to bardzo popularny wśród Japończyków cel wyjazdów weekendowych. Piękne jeziora i lasy, u stóp Fuji, przyciągają turystów jak magnes.
Pewnie nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale jeśli oglądaliście kiedyś jakiś prospekt, film lub przewodnik o Japonii, to z pewnością widzieliście charakterystyczne ujęcie, które zobaczyliśmy w pierwszej kolejności.
Pagoda Chureito na tle wulkanu Fuji to jeden z kadrów, który jest kwintesencją Japonii: morze kwitnących wiśni (niestety już przekwitały), najbardziej charakterystyczna japońska budowla i wulkaniczny stożek. Warto tu przyjechać choćby tylko po to, by pocztówkowy widok zobaczyć na własne oczy.
Pagoda jest częścią świątyni Arakura Sengen z której trzeba wspiąć się po blisko 400 schodach na wzgórze, by móc podziwiać przepiękną panoramę. Pagoda Chureito nie jest budowlą historyczną, została wzniesiona w 1963 roku, jako pomnik pamięci ponad 960 ofiar wojennych z pobliskiej miejscowości Fujiyoshida. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli tu przyjedziecie nie będziecie rozczarowani. To jedno z najpiękniejszych i najlepszych miejsc, by we względnym spokoju i z bliska podziwiać górę, którą Japończycy zachwycają się od tysiącleci. Kawaguchiko jest również jedną z głównych baz wypadowych dla wspinaczy chcących zdobyć szczyt góry Fuji.
Jedną z wiekowych japońskich tradycji jest hanami, czyli zwyczaj podziwiania urody kwiatów. Turystom kojarzy się on oczywiście z oglądaniem drzew wiśni lub moreli japońskiej, ale Japończycy są dużo bardziej szaleni na punkcie kwitnienia kwiatów dlatego wiosną organizowane są specjalne kwiatowe festiwale. Jeden z najbardziej znanych i malowniczych – Fuji Shibazakura Festival – znajduje się w okolicach Kawaguchiko (30 minut jazdy autobusem z dworca kolejowego).
Festiwal odbywa się od połowy kwietnia do początku czerwca, a najlepszym okresem na wizytę jest zazwyczaj początek maja. Przed wyprawą warto sprawdzić jaki procent kwiatów kwitnie, by na miejscu nie poczuć się rozczarowanym. Taką informację można bez problemu uzyskać w punkcie sprzedaży biletów.
A gdy już znajdziecie się tam w odpowiednim terminie i jeszcze dopisze Wam pogoda, to będziecie mogli podziwiać bajkowy widok. Ponad 800.000 kwitnących różowych, białych i filetowych kwiatów tworzących niekończące się barwne dywany na tle wulkanu Fuji. Dookoła pełno malutkich straganów z lokalnymi produktami, smakołykami i pamiątkami.
Oczywiście tego rodzaju festiwale są skrajnie turystyczne i w szczycie sezonu mocno zatłoczone, co nie każdemu może przypaść do gustu, ale mimo wszystko czasem warto zobaczyć co „kręci” lokalnych turystów. Osobiście nie wybrałbym się na taki festiwal po raz drugi, ale nie żałuję, że poświęciliśmy kilka godzin na wizytę na Fuji Shibazakura.
Do skansenu Iyashi no Sato trafiliśmy trochę przypadkiem. Postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę wzdłuż wybrzeży jeziora Kawaguchiko i Saiko, ale nieco rozczarowani krajobrazem wysiedliśmy z autobusu dopiero w gdy naszym oczom ukazała się zabytkowa wieś.
Wioska została niemal całkowicie zniszczona przez osuwisko ziemi podczas tajfunu w 1966 roku. Po czterdziestu latach tradycyjne domy kryte strzechą zostały zrekonstruowane i otwarte dla zwiedzających jako muzeum na wolnym powietrzu.
Wieś składa się z ponad dwudziestu domów, które zostały przekształcone w sklepy, restauracje, muzea i galerie. Każdy z nich specjalizuje się w wyrobie tradycyjnego rękodzieła. Niektóre sklepy organizują warsztaty dla gości, w czasie których można spróbować samodzielnie wyrobić tradycyjne produkty, w tym makaron soba i papier washi.
W kilku domach znajdują się muzea, które prezentują codzienne życie rolników, zamieszkujących w regionie. Istnieje również Muzeum Erozji wyjaśniające przyczyny osuwisk, które zniszczyły wioskę i techniki stosowane w celu zapobiegania takim klęskom w przyszłości.
Na terenie skansenu znajduje się też wypożyczalnia kimono, ciesząca się dużym powodzeniem wśród turystów, licznie przebierających się i fotografujących na tle zabytkowych domów i wulkanu Fuji.
Erupcje Fuji i podziemne przepływy lawy stworzyły w okolicy wulkanu wiele jaskiń. Obecnie trzy z nich są otwarte dla turystów – Bat Cave, Ice Cave i Wind Cave. Nie są one imponujące zarówno pod kątem wielkości (najdłuższa ma 350 metrów), ani widoków. My weszliśmy do tej ostatniej i nie mieliśmy potrzeby zwiedzać dwóch pozostałych. Jaskiniowy tour będzie dobrym pomysłem chyba jedynie w czasie paskudnej pogody, w przeciwnym razie raczej szkoda czasu.
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Niesamowite zdjęcia! Pozdrawiam gorąco :))
Dziękujemy Narie! Zdjęcia to jeszcze nic, na żywo robi dużo lepsze wrażenie!