Nowa Szkocja ukazała się naszym oczom po raz pierwszy z pokładu samolotu podchodzącego do lądowania w Halifax. Najpierw ujrzeliśmy niemal bezkresne lasy mieniące się wszystkimi kolorami jesieni. Następnie przepiękne małe jeziora i malowniczą linię brzegową. Z każdym dniem spędzonym w tej prowincji lubiliśmy Nową Szkocję coraz bardziej i codziennie odkrywaliśmy jej nowe oblicze. Od historycznego, przez kulturalne, po to dla nas najważniejsze: krajobrazowe. Bo Nowa Szkocja to przede wszystkim wspaniałe widoki, którymi można delektować się bez końca. To miejsca, których uroków nie może zepsuć nawet deszczowa pogoda i które na zawsze zapadają w pamięć. To prawdziwy raj dla miłośników natury. I dla tych którzy cenią spokój, a na wakacjach szukają przede wszystkim oddechu od wielkomiejskiego zgiełku.
Przygotowaliśmy dla Was subiektywną listę 7. rzeczy, które naszym zdaniem warto zrobić w czasie wizyty w tej prowincji.
Cabot Trail to według wielu rankingów jedna z najpiękniejszych dróg widokowych na świecie. Ta blisko 300 kilometrowa pętla wiedzie przez malownicze tereny wyspy Cape Breton w Nowej Szkocji i przez Park Narodowy Cape Breton Highlands. Szlak jest najbardziej widowiskowy jesienią, kiedy okoliczne drzewa przybierają wszystkie możliwe kolory, ale bez względu na porę roku powinniście uwzględnić go na swojej liście punktów obowiązkowych. Byliśmy tą okolicą absolutnie zauroczeni! Po pięciu dniach wyjeżdżaliśmy nienasyceni i do dziś żałujemy, że musieliśmy tak szybko wracać.
Widoki na zalesione wzgórza, malownicze zatoki i urwiste zbocza skalne zapierają dech w piersiach. Warto zatrzymywać się w wyznaczonych punktach, a gdy dysponujecie większą ilością czasu, przemierzyć co najmniej kilka z 26 pieszych szlaków rozsianych wzdłuż trasy. Łatwo tu o spotkanie z łosiem, a nawet z niedźwiedziem.
Przeczytaj również nasz artykuł o Cabot Trail i Parku Narodowym Cape Breton Highlands.
W czasie naszych licznych wyjazdów zazwyczaj omijamy muzea. Wolimy delektować się pięknem przyrody, poznawać lokalną kulturę i ludzi lub próbować oryginalnej kuchni. Są jednak miejsca, które trzeba zobaczyć by poznać nie tylko historię, ale także zrozumieć specyfikę danego kraju. Takim miejscem jest właśnie Kanadyjskie Muzeum Imigracji Pier 21 w Halifax. Pier 21 był pierwszym przystankiem dla ludzi, którzy w poszukiwaniu lepszego życia przybywali do Kanady. Stąd, po przejściu kwarantanny, wysyłani byli przez urzędników w różne części kraju, by zacząć wszystko od nowa. Na przestrzeni ponad 40 lat, przybyło do Kanady ponad milion emigrantów z niemal wszystkich krańców świata. Muzeum, utworzone na terenie Pier 21, jest symbolem Kanady jako kraju wielokulturowego i ponadnarodowego. To właśnie imigranci ukształtowali Kraj Klonowego Liścia takim, jakim znamy go dziś: ludzi otwartych, wrażliwych i tolerancyjnych.
Przeczytaj również nasz artykuł o Muzeum Imigracji Pier 21 w Halifax.
Mahone Bay to małe miasteczko na południowym wybrzeżu Nowej Szkocji. Znane głównie z charakterystycznego widoku na port, w którym obok siebie stoją trzy kościoły: anglikański św. Jakuba, ewangelicko-luterański Świętego Jana i kościół Trójcy Zjednoczonego Kościoła Kanady. To jeden z bardziej znanych kadrów z tych regionów, uwieczniany na wielu pocztówkach i fotografiach.
Ale prawdziwą atrakcją turystyczną miasteczko staje się co roku, w ostatni weekend września. Wtedy, od przeszło dwudziestu lat, mieszkańcy organizują Scarecrow Festival, czyli Festiwal Strachów na Wróble. To jedna z najbardziej wyjątkowych imprez tego rodzaju w Nowej Szkocji. Na ulicach Mahone Bay można obejrzeć w tym czasie ponad 250 ręcznie robionych strachów na wróble. Są one prawdziwą dumą lokalnej społeczności. Mieszkańcy przebierają strachy za przeróżne postaci. Można podziwiać strachy przypominające znanych polityków, topowe zespoły muzyczne czy bohaterów z kreskówek.
Dodatkowymi atrakcjami festiwalu są targi antyków i książek, liczne zajęcia dla dzieci i koncerty muzyczne. Na ulicach można skosztować też lokalnych specjałów.
Wiele osób, które poznaliśmy w czasie naszej podróży po Kanadzie, namawiało nas, byśmy pojechali do Mahone Bay właśnie w tym czasie. Festiwal trwa przez cały weekend, ale strachy na wróble zostają na ulicach jeszcze przez kilkanaście następnych dni, zależnie od pogody.
Nowa Szkocja, a zwłaszcza jej południowe wybrzeże usiana jest dziesiątkami przepięknych i klimatycznych małych rybackich wiosek i kolorowych miasteczek. Podróżując po tej prowincji nie sposób, prędzej czy później, nie trafić do jednej z nich. Podobnie jak nie sposób nie ulec ich czarowi. Wydaje się jakby czas zatrzymał się tu dobrych kilkadziesiąt lat temu, a o tym, że jesteśmy jednak w XXI wieku przypominają tylko nowoczesne samochody na ulicach.
Cała okolica jest przepiękna, ale są oczywiście miejsca wyjątkowe z niepowtarzalnym klimatem i czarem, które szczególnie warto zobaczyć. Jedną z najbardziej znanych i urokliwych wiosek jest Peggys Cove, którą rocznie odwiedza ponad milion turystów. Na szczęście mimo takiego oblężenia nie straciła ona nic ze swojej kameralnej atmosfery. Można tu we względnym spokoju przypatrzeć się rybakom i rzemieślnikom pracującym w swoim codziennym rytmie. W miasteczku znajduje się też najbardziej znana i najczęściej fotografowana spośród ponad 40 latarni morskich na Nowej Szkocji.
A jeśli kogoś przytłoczy jednak zbyt duża liczba turystów w Peggys Cove, to nic straconego – wystarczy pojechać kawałek za Lunenburg do maleńkiego Blue Rocks lub odwiedzić Lower Prospect lub Voglers Cove. Miejsca wyglądają jak Peggys Cove w miniaturze i poza mieszkańcami, nie ma tam zupełnie nikogo.
Jadąc wzdłuż południowego wybrzeża, warto zatrzymać się też w Lunenburgu – to miasto którego starówka została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kolorowe domy ciągnące się wzdłuż kilku głównych ulic są doskonałym przykładem brytyjskiej architektury kolonialnej w Ameryce Północnej.
Innym przepięknym miastem, które wyróżnia wyjątkowy klimat, jest Shelburne. Dzięki charakterystycznej zabudowie miasto było wielokrotnie naturalnym planem filmowym produkcji, których akcja dzieje się w połowie XVII wieku w Nowej Anglii.
Miejsca wymienione powyżej to tylko kilka przykładów, które zapadły nam w pamięć. Podróżując wzdłuż południowego wybrzeża zatrzymywaliśmy się właściwie co chwilę, zachwyceni krajobrazami wyłaniającymi się na horyzoncie. Będąc tam poza sezonem mieliśmy to szczęście, że mogliśmy bez tłumów delektować się majestatyczną przyrodą i w pełni cieszyć się widokami, ciszą i spokojem. Na tym właśnie polega cała rozkosz podróżowania po tej okolicy! Myśląc, że nic nas już nie zaskoczy i nie wprawi w większy zachwyt za chwilę znajdowaliśmy drogowskaz, który prowadził nas w kierunku kolejnego uroczego miasteczka, a potem następnego i tak właściwie bez końca. Jestem przekonany, że i Wy znajdziecie tam swoje ulubione miejsca, które będziecie chcieli dodać do tej listy.
Nie należy też zapominać o pięknych piaszczystych plażach w tym regionie, jak choćby tej w Summerville Beach Provincial Park. Latem są oblegane przez turystów, ale we wrześniu można mieć całą, kilkukilometrową plażę tylko dla siebie.
Przeczytaj również nasz artykuł o Peggys Cove.
Nowa Szkocja poza najbardziej znanym Parkiem Narodowym Cape Breton, może poszczycić się jeszcze jednym – pięknym Kejimkujik National Park. W rzeczywistości składa się on z dwóch części. Jednej w środku lądu, doskonałej do długich leśnych wędrówek, niespiesznych wypraw kajakowych i obserwacji nocnego nieba. Oraz z drugiej – tak zwanej Seaside, położonej na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. I to właśnie ta nadmorska część Parku Narodowego Kejimkujik jest naszym zdaniem warta szczególnej uwagi.
Przez park poprowadzono dwa główne szlaki, które początkowo biegną wspólnie przez gęste krzewy. Im bliżej wybrzeża Atlantyku, tym stopniowo krajobraz zmienia się i staje coraz bardziej widowiskowy. W pewnym momencie trasy rozdzielają się i możemy wybrać dłuższy i nieco trudniejszy szlak Joli Head (8,7 kilometra) lub krótszy Harbor Rocks (około 6,4 kilometra). Mając do dyspozycji cały dzień spokojnie można zrobić obydwa szlaki.
Dłuższa trasa przecina rozległe tereny bagienne, przez które została poprowadzona długa drewniana kładka. Następnie przechodząc przez nadbrzeżny las docieramy do kamienistego wybrzeża i okrążamy przylądek.
Trasa łatwiejsza prowadzi najpierw przez gęsty, nadmorski las, obok torfowisk bogatych w storczyki (niestety już przekwitły), później wzdłuż kamienistych brzegów Atlantyku, a na koniec na piaszczystą plażę i skaliste wysepki w Harbour Rocks. Na szlaku, zbudowano kilka platform, które zapewniają piękne widoki na plażę Saint Catherines River, kontrastującą z turkusowymi wodami oceanu.
W sezonie na kamienistych wysepkach wygrzewają się liczne foki, a na plaży można zaobserwować całe mnóstwo różnych gatunków ptaków. Jeśli ma się “szczęście” można też podglądać niedźwiedzice bawiące się na piasku ze swoimi młodymi. My nie trafiliśmy na misie, ale były na szlaku dzień przed naszą wizytą w parku.
Zastanawiacie się pewnie co może być ciekawego w pływach morskich. Myślicie: “po co obserwować jak woda w morzu podnosi się i opada”? Na pierwszy rzut oka rzeczywiście nie ma w tym nic interesującego, a pływy można zaobserwować nawet na Bałtyku. Ale teraz wyobraźcie sobie, że woda w porcie lub w jakiejś zatoce w ciągu 12 godzin opada o blisko 20 metrów, a w ciągu następnych 12 godzin ponownie podnosi na poprzednią wysokość.
Jeśli nadal uważacie, że nie ma w tym nic spektakularnego, to jestem pewien, że zmienicie zdanie po wizycie w jednym z miasteczek położonych nad Zatoką Fundy (Bay of Fundy). To właśnie w tym rejonie dochodzi do największych pływów morskich na Ziemi. Zmiany są naprawdę spektakularne, a te same miejsca na przestrzeni kilku godzin zmieniają się absolutnie nie do poznania. Porty stają się dla statków pułapką bez wyjścia. Nadmorskie klify o które uderzają morskie fale, nagle oddalone są od morza o setki metrów.
Jednym z naszych ulubionych miejsc nad Zatoką Fundy jest szlak prowadzący na Cape Split. Jest to długi cypel będący kontynuacją wulkanicznego grzbietu North Mountain. Ma około 7 kilometrów długości, a jego szerokość waha się od kilku kilometrów do kilkudziesięciu metrów w poszczególnych odcinkach. Cypel był niegdyś własnością prywatną, ale obecnie na jego terenie znajduje się Park Prowincjonalny i szlak pieszy, który prowadzi na sam kraniec przylądka. Większość terenu jest zalesiona i dopiero na końcu wędrówki czeka na nas nagroda: przepiękny widok na zatokę. Pokonanie 12 kilometrowej trasy (6 kilometrów w jedną stronę) zajmuje około 4-5 godzin, a spacer jest przyjemny i nie należy do wymagających.
Miejscowości położone nad Zatoką Fundy to także prawdziwy raj dla miłośników owoców morza. Każdy kto lubi homary, przegrzebki czy małże będzie zachwycony bogactwem i smakiem tutejszych potraw. W Digby, które stało się stolicą przegrzebków, dostaniecie je w każdej restauracji, w przeróżnych wariantach, na przykład z boczkiem i syropem klonowym. W tej wersji są naprawdę smakowite!
Przeczytaj także nasz tekst o kanadyjskiej kuchni i potrawach.
Dolina Annapolis (Annapolis Valley) znajduje się w północno zachodniej części Nowej Szkocji. Ma około 126 kilometrów długości i rozciąga się od Digby na zachodzie po Wolfville na wschodzie. W dolinie, osłoniętej z dwóch stron niewielkimi wzniesieniami, wytworzył się szczególny mikroklimat, który sprzyja uprawom warzyw i owoców. Region szczególnie znany jest z uprawy jabłek – występuje tu kilkaset odmian tych owoców! Często można je nabyć nawet prosto od rolników, zatrzymując się po drodze przy samoobsługowych straganach.
Głównym magnesem Annapolis Valley jest jednak produkcja wina. I choć znawcami win nie jesteśmy, Kanada w odniesieniu do uprawy winorośli, wydawała nam się krajem o chłodnym klimacie. Okazuje się jednak, że umiarkowane temperatury i niewielka liczba słonecznych dni nie przeszkadzają w uprawie winogron. Nowa Szkocja słynie głównie z win lodowych, które produkuje się z dojrzałych w lecie owoców, pozostawianych na krzewach aż do zimy. Winogrona zbiera się w temperaturze poniżej -8’C. Po długiej i powolnej fermentacji otrzymuje się niezwykle aromatyczne, likierowe trunki, o gęstości znacznie wyższej niż wina stołowe. Pierwsze wina lodowe powstały w 1794 roku w Niemczech, a obecnie to właśnie Kanada jest największym producentem tych win na świecie.
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Kanada jest w moim top 5 może miejsc do odwiedzenia. Nie wiem na jak długo musiałabym tam polecieć, żeby choć odrobinę zaczerpnąć tego pięknego kraju. Po Waszym poście stwierdzam, że na bardzo długo❤️
Och tak! Kanada jest tak Wielka i tak piękna, że można ją zwiedzać miesiącami. Życzymy spełnienia marzeń o podróży do tego kraju 🙂
No mnie starej wędrownicy ręce się trzęsą czytając takie wpisy: toż to samo mięso. Nie wiem szczerze mówiąc co bym wybrała mogąc teleportować się do Kanady na jeden dzień bo chciałabym zobaczyć wszystko. Z nożem na gardle wybrałabym z rankingu Peggys Cove i Blue Rocks. Miasteczka kolorowe owszem cudne, ale kultura ludowa to moja para kaloszy. Jak zawsze przydatne info, tyle ile trzeba i co trzeba.
O tak! Peggys Cove i Blue Rocks są wyjątkowe i chyba rzeczywiście najładniejsze w tym regionie. A jak lubisz lokalną kulturę, to spodobałby Ci się pewnie Celtic Colours International Festival, o którym niedawno pisaliśmy. Nieco nietypowy, ale fascynujący festiwal.
Wszystkie miejsca są super, nam najbardziej podobały się kolorowe domki 🙂 Z chęcią kiedyś się wybierzemy i je dokładnie pooglądamy 😉
Jeśli lubicie kolorowe domki, to nieco bliżej niż w Kanadzie są ciekawe kolorowe domki w paski w portugalskim Costa Nova do Prado.
https://idziemydalej.pl/aveiro-gondole-i-domy-w-paski/
Niesamowite miejsca i juz nie powiem że kilka z nich bliźniaczko podobnych jest do Norwegii 🙂 a dokładniej to Lofot 🙂 kolorowe domki też fajne, lubię takie miejsca 🙂 i w Burano bardzo mi się podobało, a i kukły tez fajnie wyglądają 🙂
W Burano niestety nie byliśmy, ale bardzo chcemy tam pojechać 🙂
Niezwykle malownicze krajobrazy i rozległe przestrzenie… I nawet w miasteczkach, jakże inaczej niż u nas – barwnie i wesoło! Strasznie mi się podobają wykonane przez Ciebie zdjęcia, na każdym udało Ci się uchwycić specyficzny klimat i coś magicznego. Będę musiała się kiedyś wybrać w te rejony.
My właśnie wróciliśmy ze Szkocji… tej europejskiej i w myślach porównujemy z tą Nową, kanadyjską i sami nie wiemy gdzie nam się bardziej podobało 🙂
Ale super klimaty! Bardzo mi się podoba 🙂 Mam nadzieję, że kiedyś się wybiorę do Kanady 🙂
Cieszymy się, że Ci się podoba i mamy nadzieję, że kiedyś i Tobie się uda 🙂