Jednymi z najczęściej zadawanych pytań, jakie słyszymy po powrocie z każdej podróży, są te o trasę, o atrakcje, o środki komunikacji i oczywiście o to ile nas to wszystko kosztowało. Sami przed wyjazdem zawsze szukamy podobnych informacji przeglądając przykładowe plany wycieczek realizowanych przez biura podróży, czytając blogi i poradniki oraz wypytując znajomych, którzy odwiedzili dane miejsce przed nami.
Oczywiście plany są po to, żeby je zmieniać i zdarza nam się często modyfikować wcześniej zaplanowaną trasę, bo okazuje się, że to co polecali inni nie zawsze nam się podoba, a niektóre miejsca nieoczekiwanie nas zachwycają. Poniżej dzielimy się z Wami naszą trasą podróży po Szkocji, spostrzeżeniami i orientacyjnymi kosztami.
Jeśli macie jakiekolwiek uwagi piszcie śmiało w komentarzach. Chętnie odpowiemy na wszelkie pytania.
Bezpośrednie połączenie lotnicze z lotniska Warszawa-Modlin do Glasgow.
Nocleg w hotelu Marriott Glasgow Airport na lotnisku, by nie tracić czasu na dojazd do miasta. Nie planowaliśmy zwiedzać Glasgow, więc następnego dnia chcieliśmy jak najszybciej wypożyczyć auto i ruszyć na północ.
Przeczytaj także nasz artykuł jak dolecieć z Polski do Szkocji.
Z samego rana, po śniadaniu, wróciliśmy na lotnisko, gdzie wypożyczyliśmy zarezerwowany wcześniej samochód. Zgodnie z planem ominęliśmy Glasgow i pojechaliśmy w kierunku Fort William.
Pierwszy przystanek zrobiliśmy w miejscowości Luss nad jeziorem Loch Lomond. Następnie odbiliśmy nieco na zachód w kierunku Inveraray, gdzie zwiedziliśmy miasto i pobliski zamek.
Dalsza droga na północ wiodła przez zamek Kilchurn i słynną dolinę Glen Coe, aż do Fort William gdzie mieliśmy zaplanowane dwa kolejne noclegi w Berkeley Guest House.
Przeczytaj także nasz artykuł o drodze z Glasgow na Wyspę Skye.
Plan dnia podporządkowaliśmy rozkładowi jazdy pociągów, ale nie takiemu zwykłemu. Rano ruszyliśmy bowiem w kierunku wiaduktu Glenfinnan, po którym w sezonie turystycznym, cztery razy dziennie przejeżdża słynny parowóz. Ten, którym podróżował sam Harry Potter!
Po tym jakże turystycznym i obleganym przez fanów czarodzieja miejscu, pojechaliśmy w kierunku Mallaig, zatrzymując się po drodze na malowniczych, piaszczystych i zupełnie bezludnych plażach. Wieczorem jeszcze raz przemierzaliśmy słynną doliną Glen Coe, a na noc wróciliśmy do Fort William
Przeczytaj także nasz artykuł o wiadukcie Glenfinnan i pociągu Harrego Pottera.
Rano pojechaliśmy do doliny Glen Nevis, u zboczy najwyższego szczytu Wielkiej Brytanii – Ben Nevis, a następnie zrobiliśmy krótki trekking do wodospadu Steall Fallls i pobliskiego mostu linowego.
Resztę dnia spędziliśmy w drodze, ale mimo że mieliśmy do przejechania zaledwie 100 mil, do celu dotarliśmy po zmroku. Ale nie ma się czemu dziwić, bo w Szkocji często droga staje się celem samym w sobie, a ta poprowadzona od Invergarry do Kyle of Lochalsh była zachwycająca. Wystarczy wspomnieć, że po drodze mija się jeden z najpiękniejszych szkockich zamków Eilean Donan.
Po przejechaniu przez most Skye Bridge, zboczyliśmy jeszcze na chwilę z głównej trasy, by zobaczyć latarnię morską na wyspie Oensay i Sligachan Old Bridge.
Kolejne dwie noce spędziliśmy w Portree na wyspie Skye, w uroczym domku z przepięknym widokiem na zatokę.
Wizyta na Wyspie Skye była jednym z naszych głównych priorytetów w czasie szkockiej podróży, a lista atrakcji – bardzo obszerna. Z samego rano wyruszyliśmy w kierunku najbardziej charakterystycznego miejsca na wyspie – The Old Man of Storr. Warto przyjechać tu jak najwcześniej, by delektować się widokami bez tłumu innych turystów.
Następnie jadąc drogą A855 wzdłuż wybrzeża odwiedziliśmy kolejno: Brother’s Point, Kilt Rock i wodospad Mealt Falls oraz ruiny zameku Duntulum. Zatrzymaliśmy się w Uig, a późnym popołudniem dotarliśmy do masywu Quiraing na kolejny trekking z malowniczymi widokami.
Przeczytaj także nasz artykuł z informacjami praktycznymi o Wyspie Skye.
Drugi dzień na Skye zaczęliśmy od wizyty w przepięknej i bajkowej Fairy Glen. Przyznaję, że powinniśmy odwiedzić to miejsce poprzedniego dnia, gdy byliśmy w okolicach Uig. Niestety nie wystarczyło nam czasu, dlatego musieliśmy wracać w te same rejony (na szczęście odległości są niewielkie).
Przed południem dotarliśmy na zachodni brzeg wyspy, do latarni morskiej Neist Point, a popołudniowy trekking zaplanowaliśmy nad Fairy Pools, czyli maleńkimi jeziorkami wyrzeźbionymi w stopniach wodnych górskiej rzeki Brittle.
Nocowaliśmy już poza Wyspą Skye, w maleńkiej miejscowości Achmore.
Pewnie gdybyśmy jeszcze raz planowali wyjazd do Szkocji poświęciliśmy na Skye co najmniej jeden dzień więcej, by na spokojnie zwiedzić wszystkie atrakcje, tym bardziej, że według miejscowych przepiękna jest południowo-wschodnia część wyspy zupełnie pomijana w większości przewodników.
Przeczytaj także nasz artykuł o największych atrakcjach Wyspy Skye.
Podróż po północy Szkocji jest wyjątkowa. To nie konkretne miejsca stanowią o jej pięknie, ale sama trasa. Oczywiście możemy wspomnieć, że warto zajrzeć do Plockton, gdzie w unikalnym mikroklimacie rosną palmy. Możemy też napisać, że droga przez Bealach na Ba do Applecross jest szalenie malownicza, a w samym Applecross można spotkać stada jelonków, które chodzą po ulicach i po plaży. Możemy też zasugerować Ullapool jako doskonałe miejsce na nocleg, ale to właściwie nie ma większego znaczenia, bo trasa North Coast 500 jest po prostu cała przepiękna i gdzie byście nie pojechali – na pewno Was zachwyci.
Dziesiątki mijanych krów z długą grzywą, foki wylegujący się na kamienistych brzegach i setki niezapomnianych krajobrazów. To właśnie tym północna Szkocja oczarowuje przyjezdnych.
Warto wziąć pod uwagę, że przejechanie czasem krótkiego odcinka może zająć bardzo dużo czasu. Nie tylko ze względu na widoki i chęć częstych postojów na ich podziwianie i fotografowanie, ale także z powodu wąskich, krętych i górzystych dróg.
Przeczytaj także nasz artykuł o trasie North Coast 500.
A gdy wydaje Ci się, że szkockie krajobrazy już niczym nie mogą Cię zaskoczyć, na horyzoncie pojawiają się piękne, bezludne, piaszczyste i lazurowe zatoki. Co jakiś czas zza wzgórza wyłonią się ruiny zamku lub światła latarni morskiej. Przez drogę przebiegnie stado owiec lub zablokuje ją krowa.
Na deser na totalnym pustkowiu znajdujesz czerwoną budkę telefoniczną i przejeżdżasz przez malowniczo wkomponowany w krajobraz most. A gdyby tego wszystkiego było mało, możesz popływać łódką w jaskini Smoo Cave i obserwować podwodny wodospad.
To gdzie spędzisz noc nie ma większego znaczenia, bo będzie to miejsce odludne, ciche i spokojne. My spaliśmy w Talmine w domu bez internetu, bez zasięgu telefonu, za to z najpiękniejszymi szkockimi widokami za oknem.
Jadąc północnym wybrzeżem z Tongue w kierunku John o’Groats zaczęliśmy obserwować coraz większe zmiany krajobrazu. Przepiękne, dzikie tereny zaczęły coraz częściej ustępować miejsca bardziej zurbanizowanym i rolniczym. Droga stawała się coraz szersza i mniej kręta. Przed dotarciem do John o’Groats i słynnych Duncansby Stacks zatrzymaliśmy się jeszcze kilka razy by zrobić zdjęcia pięknym widokom, ale im dalej na wschód tych przystanków było mniej.
Gdy zaczęliśmy zjeżdżać na południe i minęliśmy miejscowość Wick, pierwszy raz zacząłem się zastanawiać czy dobrze zaplanowaliśmy nasz dzień. Droga stała się szeroka, ruchliwą trasą, a miejsc widokowych było jak na lekarstwo. Przez następne 50 mil, aż do zamku Dunrobin właściwie nic nie przykuło naszej uwagi, co w poprzednich dniach było nie do pomyślenia!
Przejechaliśmy ponad 150 mil, a na nocleg wybraliśmy uroczą mała miejscowość Tain.
Mając okazję ponownie zaplanować wyjazd do Szkocji zarezerwowalibyśmy zdecydowanie więcej czasu na zachodnią część trasy, gdyż wschodnie wybrzeże nie zasługuje (poza zamkiem Dunrobin) na szczególną uwagę.
Rano wyruszyliśmy w kierunku Inverness. Po krótkim spacerze zdecydowaliśmy się jednak dość szybko opuścić miasto, które nie przypadło nam do gustu. Zaoszczędzony czas postanowiliśmy spożytkować na poszukiwaniu potwora z Loch Ness. Najpierw pojechaliśmy wzdłuż jeziora, a następnie popłynęliśmy w krótki rejs. Niestety Nessie nie znaleźliśmy!
W drodze do Aboyne gdzie mieliśmy zarezerwowany kolejny nocleg zwiedziliśmy jeszcze zamek Cawdor.
Przeczytaj także nasz artykuł o Loch Ness i Nessie.
Kolejny dzień w całości poświęciliśmy na zwiedzanie szkockich zamków. Zaczęliśmy od ruin Dunnottar położonym na nadbrzeżnym klifie. Następnie odwiedziliśmy potężny Fraser i różowy Craigievar. Najwięcej czasu poświęciliśmy na Balmoral, czyli ulubioną letnią rezydencje rodziny królewskiej, w której niemal corocznie brytyjska Królowa spędza lato.
Po drodze zobaczyliśmy także nieco specyficznie wyglądający Braemar, a na deser postanowiliśmy sprawdzić jak to jest mieszkać w zamku i zarezerwowaliśmy nocleg w Dalmunzie Castle.
Przeczytaj także nasz artykuł o szkockich zamkach oraz o noclegu w jednym z nich.
Tak jak poprzedni dzień był poświęcony w całości zamkom, tak ten postanowiliśmy spędzić na obserwowaniu maskonurów i innych ptaków morskich. W tym celu udaliśmy się do Anstruther skąd wypłynęliśmy w rejs na Isle of May, gdzie w sezonie mieszka około 90 tysięcy maskonurów i ponad 150 innych ptaków. Wrażenie niezapomniane, począwszy od wspaniałych maskonurów, a na rejsie po wzburzonym morzu skończywszy.
Nocleg zarezerwowaliśmy w pobliskim Kilconquhar.
Przeczytaj także nasz artykuł o maskonurach na Isle of May.
Większość dnia spędziliśmy w St Andrews, które stało się jednogłośnie naszym ulubiony szkockim miastem. Ciche, kameralne, ale z piękną architekturą i bogatym życiem studenckim urzekło nas od pierwszych chwil.
Po południu udaliśmy się do Edynburga gdzie mieliśmy zaplanowane dwa ostatnie noclegi.
Wieczorem ruszyliśmy się na pierwsze zwiedzanie miasta. Zrobiliśmy długi spacer po centrum, wczuwając się w klimat Edynburga. Trafiliśmy nawet na koncert i przemarsz kobziarzy główną ulicą miasta. Ale mimo niezaprzeczalnych zalet, po dwóch tygodniach spędzonych na północy miasto przytłoczyło nas nieco swoją wielkością, hałasem i liczbą ludzi.
Przeczytaj także nasz artykuł o St Andrews.
Ostatni pełny dzień w Szkocji poświęciliśmy w całości na zwiedzanie Edynburga. Zaczęliśmy od wspinaczki na Artur’s Seat skąd rozciąga się piękna panorama miasta i okolic. Niestety pierwszy raz w czasie wyjazdu zaczęliśmy narzekać na pogodę, więc i zwiedzanie nie należało do przyjemności. Pokręciliśmy się po centrum poznając zakamarki i sekrety miasta, by zakończyć dzień na Calton Hill skąd rozciąga się kolejna wspaniała panorama, tym razem na zamek i centrum Edynburga.
Pogoda stała się na tyle nieznośna, że postanowiliśmy uciekać z Edynburga licząc na to, że dalej od wybrzeża będzie ładniej. Nie pomyliliśmy się i w drodze do Glasgow zatrzymaliśmy się w Falkirk przy słynnych rzeźbach The Kelpies. Było to idealne miejsce na przystanek w trasie.
Wieczorem zameldowaliśmy się na lotnisku w Glasgow, gdzie oddaliśmy samochód do wypożyczalni i skąd odlecieliśmy bezpośrednim samolotem na lotnisko Warszawa-Modlin.
Przeczytaj także nasz artykuł o The Kelpies w Falkirk.
Dwa tygodnie to wystarczający okres by przejechać niemal całą Szkocję i poznać jej różnorodność. Planując trasę staraliśmy się by zobaczyć możliwie jak najwięcej. Był czas zarówno na szkockie krajobrazy, zamki i miasta. Jadąc do Szkocji ponownie, zapewne położylibyśmy jeszcze większy nacisk na naturę i północ kraju, a mniejszy na szkockie miasta. Nie mniej jednak powyższy plan trasy może Wam posłużyć jako szkic do zaplanowania własnej wyprawy. Jesteśmy pewni, że Szkocja spodoba się każdemu, choć zapewne wiele może zależeć od pogody, która jest w tym kraju bardzo kapryśna.
Przeczytaj także nasz artykuł o cenach w Szkocji.
Za bilety lotnicze, kupione z dużym wyprzedzeniem w RyanAir zapłaciliśmy w sumie 1167 PLN. Nie była to cena wyjątkowo okazyjna (ze względu na okres świąteczno-majówkowy), ale nie należała też do wygórowanych, zwłaszcza za przelot z dwoma bagażami rejestrowanymi.
Naszym głównym i właściwie jedynym środkiem transportu po Szkocji był samochód. Wypożyczyliśmy go w Glasgow w Greenmotion, firmie dość taniej, bo za dwa tygodnie za Toyotę Yaris zapłaciliśmy niecałe 500 PLN. Ale ponieważ przezorny zawsze ubezpieczony wykupiliśmy także pełne ubezpieczenie w zewnętrznej firmie, co kosztowało nas drugi tyle. Jak się później okazało był to jednak dobry ruch, bo Greenmotion lubi kasować swoich klientów za najdrobniejszą ryskę, pęknięcie itp. Summa summarum dzięki ubezpieczeniu zaoszczędziliśmy kilka tysięcy złotych. Dodatkowo wykupiliśmy też nielimitowane kilometry, bo w standardowej cenie niestety było dość duże ograniczenie co do przejechanego dystansu.
W sumie za Toyotę Yaris na 14 dni z pełnym ubezpieczeniem i nielimitowanym przebiegiem, po przeliczeniu na złotówki zapłaciliśmy 1522 PLN. W czasie całego pobytu przejechaliśmy 1771 mil czyli ponad 2850 kilometrów. Z samochodu nie korzystaliśmy właściwie tylko jednego dnia, który w całości spędziliśmy w Edynburgu.
Większość noclegów rezerwowaliśmy z dnia na dzień, co pozwalało nam spontanicznie planować trasę. Z góry zarezerwowaliśmy jednak nocleg na lotnisku w Glasgow, pokój w Portree na wyspie Skye i mieszkanie w Edynburgu.
Korzystaliśmy z serwisów Airbnb i Booking.com. Średnio za nocleg płaciliśmy 350 PLN za dwie osoby, choć tę sumę znacząco zawyża noc spędzona w zamku Dalmunzie.
Jedzenie w Szkocji nie jest ani tanie, ani specjalnie smaczne, więc część posiłków wzięliśmy ze sobą z Polski. Przed wyjazdem kupiliśmy jedzenie liofilizowane i musimy przyznać, że było to doskonałe rozwiązanie, które kilka razy nas uratowało. W dowolnym miejscu i o dowolnej porze mogliśmy przystanąć i zjeść ciepły i pełnowartościowy posiłek.
Oczywiście zdarzało nam się też czasem stołować w restauracjach, a najbardziej charakterystyczne szkockie potrawy opisaliśmy dla Was w osobnym artykule. W sumie na pożywienie zarówno to kupione w Polsce i na miejscu wydaliśmy około 2000 PLN.
Szkocje można podziwiać właściwie bez wydawania dodatkowych pieniędzy na atrakcje turystyczne. Największym kosztem dla turysty zazwyczaj okazuje się wstęp do licznych szkockich zamków i otaczających je ogrodów. Za bilet zapłacimy od kilku do kilkunastu funtów za osobę, najdroższy był zamek w Edynburgu – aż 17,5 funta.
Do większych wydatków należą też wszelkiego rodzaju rejsy. Ten po jeziorze Loch Ness kosztował nas 15 funtów za osobę, ale są też dłuższe i 3 razy droższe. Wyprawa na Isle of May do kolonii maskonurów to z kolei wydatek rzędu 28 funtów za osobę.
Przed każdym wyjazdem wykupujemy też dodatkowe ubezpieczenie podróżne. W czasie urlopu nie warto martwić się o rzeczy na które nie mamy wpływu i lepiej spać spokojnie. Ubezpieczenie w Szkocji kosztowało nas ono około 75 PLN za osobę.
W ramach przygotowań zazwyczaj kupujemy także mapy regionu do którego jedziemy i przewodniki.
Samolot Warszaw-Glasgow-Warszawa | 1167 PLN |
Samochód z ubezpieczeniem | 1522 PLN |
Benzyna na 2850 kilometrów | 1300 PLN |
Parkingi | 75 PLN |
4064 PLN | |
Airbnb | 2670 PLN |
Booking.com | 2224 PLN |
4894 PLN | |
Żywność liofilizowana | 430 PLN |
Produkty spożywcze | 770 PLN |
Restauracje | 800 PLN |
2000 PLN | |
Zamki | 250 PLN |
Rejs po Loch Ness | 150 PLN |
Rejs na Isle of May | 280 PLN |
680 PLN | |
Ubezpieczenie | 150 PLN |
Mapy i przewodniki | 80 PLN |
230 PLN | |
Średni kurs funta w czasie naszego pobytu w Szkocji: 1GBP = 5 PLN
Drogi Czytelniku! Mamy nadzieję, że znalazłeś tutaj przydatne informacje i że artykuł pomógł Ci zaplanować wyjazd lub zainspirował do ciekawego spędzenia czasu. Możesz wesprzeć nas w dalszej blogowej działalności stawiając nam wirtualną kawę. Dziękujemy za to, że doceniasz naszą pracę.
Na koniec mamy dla Ciebie kilka przydatnych podróżniczych linków i porad.
Polecamy rezerwację noclegów przez wyszukiwarkę Booking.com. To doskonała porównywarka ofert z całego świata. Możesz tu znaleźć obiekty w najlepszych lokalizacjach i najbardziej korzystnych cenach. Wejdź, wyszukaj, porównaj i oszczędzaj.
Jeśli szukasz ciekawych atrakcji turystycznych, lokalnych wycieczek lub chcesz kupić bilety wstępu bez stania w długich kolejkach, koniecznie sprawdź ofertę portalu Get Your Guide. Dzięki niemu odkryjesz nieznane atrakcje, a także oszczędzisz czas i pieniądze.
Naszym ulubionym sposobem podróżowania jest samochód. Daje on nam niezależność i możliwość dotarcia niemal w dowolne miejsce. Dlatego w czasie naszych podróży korzystamy z porównywarki ofert wypożyczalni aut Rentalcars. Możecie w niej znaleźć samochody na całym świecie w najlepszych cenach.
Podobał Ci się nasz artykuł? Kliknij "Lubię to!", "Udostępnij" lub oceń go!
Witam A jak jest z kampingiem ?
Mała rada ode mnie – wracając nie zapomnijcie wymienić szkockich funtów przynajmniej na angielskie. Wymiana w Polsce szkockich funtów graniczy z cudem i zostaniecie z pięknymi, ale nieprzydatnymi banknotami w kieszeni 😉
Dzięki Paulina za radę. Pisaliśmy o tym już we wpisach o cenach i z informacjami praktycznymi na temat Szkocji, ale nigdy za wiele przypominania 🙂
Oooo i taki tekst to ja lubię, przyda się bardzo i dla nas i każdemu innemu planującemu spędzić kilka dni w Szkocji 🙂 super
Fanie ze wspomniałeś o zamkach i ogrodach że to też kosztuje a podejrzewam że warto tam zjrzeć bo są pięŻne 🙂
A Wy już zaplanowaliście wyjazd do Szkocji? 🙂
Plan jest na przyszły rok ale jak to będzie to jeszcze nie wiemy 🙂 syn nasz zaczyna studia w Oslo już od poniedziałku, to po kieszeni będzie i chyba będę musiała przystosować z wyjazdami 🙁 zobaczymy
Wow! Już na studia? Jakoś mi się wydawało, że Wasze dzieci są nieco młodsze 🙂 Oby jednak starczyło na studia i podróże 🙂
Road trip w Szkocji jest szalenie kuszący. A gdyby tak połączyć go z jazdą na rowerze, to już w ogóle. W szczególności, że w Fort William znajduje się bike park 🙂
Fakt, tereny są idealne na rower, a mijaliśmy wyjątkowo mało cyklistów. Może to ze względu na klimat i jednak niezwykle nieprzewidywalna pogodę, nie jak na Bałkanach 🙁
A jak radziliście sobie z jazdą po lewej stronie? Czy wypożyczony samochód był z kierownica po lewej, czy prawej?
Jak zawsze na początku chwilkę zajmuje przyzwyczajenie się do jeżdżenia po lewej stronie drogi. Na szczęście mieliśmy już trochę doświadczenia po miesiącu na Nowej Zelandii, więc tym razem poszło szybciej i pewniej, choć cały czas trzeba być skoncentrowanym. Kierownica oczywiście tak jak to w samochodach w Wielkiej Brytanii była po prawej stronie.
Świetny opis i plan, bardzo dziękujemy, dzięki Wam udało mi się sensownie rozplanować nasz trip w Szkocji. Zdecydowanie przychylam się do tego, że na Isle of Skye 2 a najlepiej 3 dni przeznaczyć. Ważne natomiast jeśli ktoś jedzie w sezonie wakacyjnym z większym wyprzedzeniem zarezerwować noclegi na wyspie. Ja cudem znalazłem coś co się zwolniło, bo przez długi czas na portalach nie było nic dostępne, a być w Szkocji i nie zobaczyć Quirangu czy Man of Storr to jak nie być w Szkocji:)
Dzięki za miłe słowa. To prawda, baza noclegowa nie jest wielka i w sezonie rzeczywiście trudno znaleźć coś z dnia na dzień, zwłaszcza w przyzwoitych cenach.